czwartek, 18 września 2008

wpis 14. drogi pamiętniku...


takie mnie dręczą rozterki. dziś dostałem maila od niejakiej Marie Komorek,
która pod nazwiskiem ma takie coś: marketing & support assistant.
z luksemburga... i że jest przedstawicielem jamendo i że chą mnie wziąć "pod opiekę" i promować na świecie primitive super natural... muszę tylko wypełnić dokumenty, gdzie poświadczę autorstwo mojej muzyki i to ,że jeszcze nie reprezentuje mnie żadne wydawnictwo, ani koncern.

i ostatnia kronika tak czeka i czeka...
noga dziś zaczęła się normalnie goić... dziś... 5 dni po wypadku. wiwat wiwat polska chirurgia!

EDIT.

moja marna znajomość angielskiego okazała się przyczynkiem do podwójnej radości. bo oto okazało się dzisiaj , że primitive super natural nie ma być promowany, a ma promować.
kolejne hobby przestaje być hobby...
jakoś to przeżyję. trudno...
:)

8 komentarzy:

  1. czcionkę właśnie pozwoliłem sobie wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo cieszę.
    kończę właśnie drugą wersję tej czcionki. bo ta pierwsza ma kilka ostrych baboli.

    puszczę ja lada dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. ostał się jeden po lewackich latach. raczej jako pamiątka okoliczności w jakich ten plakat dostałem, a nie jako wyraz sympati do samego che. i tak se wisi. w kącie pracowni.

    OdpowiedzUsuń
  4. takie rozchwytywanie to zachwyt powinno powodować, ono znaczy, że dobry jesteś w tym co robisz! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No prosz, prawdziwy człowiek renesansu. Tylko patrzeć jak się do Ciebie Gerlach odezwie, żebyś dla nich noże projektował :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. no panie kolego!!!nic nie pozostaje,jak tylko pogratulowac!!!!!

    oLo masterwiosua


    a zmieniles juz tym kotom zwirek?

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę je nauczyć żeby same sobie zmieniały. potrafią już otwierać klamkami drzwi, potrafią otworzyć torbę z jedzeniem, potrafią otwierać zamykane pudełko z frotkami mojej Asi... to i kuwetę nauczą się zmieniać.

    OdpowiedzUsuń