czwartek, 26 marca 2009

wpis 36. drogi pamiętniku...


w bibliotece gdzie pracuję, informatycy utanjnili hasło dostepu do programu blokującego zapisywanie zmian w systemie i na twardzielu w ogóle. no i tak zostało na pulpicie moje wiszące otwarte gg gdzie każdy bęcwał może pod moją nieobecność wleźć i grzebać. więc postanowiłem stare gg skasować i założyć nowe. jak każda normalna osoba - podczas rejestracji nie dodałem prawdziwych danych. wklepałem datę urodzenia : 06.06.1966 taki bardzo oryginalny dżołk.

no i na koniec rejestracji dostałem od gg mój nowy numer. i ten numer ma w środku sekwencję 666.

miło wiedziec,że ktoś tam nade mną czuwa. uj (misyjność stacji) w to czy to ten z góry czy z dołu, kiedy czasy ciężkie. ale zawsze to ktoś. liczę na dalsze znaki i pomoc w życiu osobistym, które nieporadnie staram się ostatnio poukładać do kupy.

ogólnie dziś mamy doła i czas refleksji.
dążę do tego by nie robić w temacie rysunkowym nic poza albumami. choćby za cenę głodu. bo kiedy wczoraj zasnąłem nad komuterem podczas nocnej rozmowy na gg z Gonzem... to po przebudzeniu z twarzą w popielniczce, uświadomiłem sobie, że nie tak wyobrażałem sobie swoje życie. nie na zasypianiu ze zmęczenia podczas gadki z kumplem.

kocham rysowanie, ale nie jestem typem pantoflarza.

z pozdrowieniami dla Staba.

ave satan!

środa, 25 marca 2009

wpis 35. drogi pamiętniku...


chiałbym podzielić się z Wami moim dość srogim wyczynem. normalnie moja wrodzona nieskromna skromność podpowiada mi by się nazbyt nie chwalić. ale dziś się pochwalę.

dwa lata temu zrobiłem na potrzeby programu telewizyjnego "Premiery" ( mykupyku i Kamil Śmiałkowski )czołówkę i klipy do środka. techniką poklatkową jak bozia przykazała - żadnych tam gejowskich afterefektów* czy flaszóf (urażonych uprzedzam - znam afterefekta - na studiach musiałem go zaliczyć na przedmiocie animacja. co nie zmienia faktu, że jest gejowski. uprzedzam urażonych gejów - ja sam na studiach... oczywiście żart. urażonych żartem gejów nie przepraszam).

no i mineły dwa lata. kilka razy wyczyściło mi kompa, płytek nie wypalałem. a tu poprosili ( mykupyku i Sztybor )o przeróbki bo sie zmienia formuła programu. przeróbki w duchu wcześniejszych animacji. phi w ducha - wszystko miało być identyko tylko z podmienionymi szczegółami. ogólnie roboty na 3 godzinki. jeżeli się posiada pliki wyjściowe. termin: dwa dni.

i zaczęła się praca. najpierw dostałem pliki filmowe od chopaków. w formacie mov (wymiary: 720/480 pikseli). ja oddawałem avi (720/576) i w takiej formie chiałem oddac nowe klipy (bo nie wymaga kodeków i nie ma kompresji). wyłuskałem skreeny, powiekszyłem i zmieniłem wymiary. wyczyściłem czernie i jeszcze raz rzuciłem kolor. wyciąłem z klatek paski pseudo szumu, który latał po napisach w klipach. klateczka po klateczce. zrobiłem warstwy. powklejałem paski spowrotem na poszczególne klatki. poprzesówałem elementy i posklejałem w spójne tiffy. z tifów ułożyłem sekwencje do animacji. do dwudziestu czterech, czternasto-sekundowych płynnych filmów...

wrzuciłem do montowania. właśnie skończyłem. dwa dni.
są identyczne jak oryginały.

mogę wysyłać cv do disneya.

* naczym polega gejowskość afterefekta? na tym, że aby strugać w nim animację nie trzeba mieć jaj, a żeby napierdalać filmy poklatkowo - jaja się przydają. i zimna krew.

dobranoc.

karaluchy pod poduchy, a przed snem węże i szeptuchy. odcinek 11.

sobota, 21 marca 2009

wpis 34. drogi pamiętniku...


"Podczas gdy francuskie prawo Hadopi (które przewiduje kary dla piratów internetowych) grozi wysyłaniem maili z ostrzeżeniem do tych osób, które ściągają nielegalnie pliki, Jamendo wysyła wam maile z podziękowaniami za rozpowszechnianie!"

ten serwis wciąż mnie zadziwia. dodatkowo odpisali na mój list z wypełnionymi umowami dotyczącymi praw autorskich i proszą bym podpioł pod ich sytem swojego pay pala, bo się szykuje zarabianie na muzie. srogo brzmi. samych albumów na jamendo jest już ponad 17 tysięcy i codzinnie przybywają nowe. jak ci luksemburczycy znaleźli w tym gąszczu moją muzykę to bladego pojęcia nie mam.

aktualnie siedzę nad piosenkami counrto-podobnymi na gitarę i harmonijkę. taki test.

kaca mam takiego, że boli mnie kiedy stukam w klawiaturę. piszę więc powoli i delikatnie, żeby nie rozsadzic sobie głowy. i na tym kacu spotkałem sie dzisiaj z naszym człowiekiem w Wirtualnej Polsce - Tomkiem Pstrągowskim w celu spożycia następnej dawki trucizny i udzielenia wywiadu. trochę się boję co z tego wywiadu wyjdzie, bo wczorajszym będąc, plątałem się w wywodach.

ominęło mnie wsk. i jak samego konwentu nie żałuję, tak spać nie mogę na myśl o mojej nieobecności na afterparty. tyle dobrego, że nikt nie groził Gonzowi. bo gdybym był w warszawie to na pewno przykleiłby się do nas jakiś głodny wrażeń instruktor karate. mam w sobie coś co zmusza wszystkich hojraków do proponowania mi staro-słowiańskiego klepania mordy. chyba mi urody zazdroszczą.

mojej urody pozazdrościł również egzaminator, który oblał mnie w 33 minucie jazdy po mieście. ale ja tam jeszcze wrócę. Kubica zdawał 3 razy na prawko.

ze świata mody. żona moja Joanna udziała mi czapkę. wygladam jak ten pomarańczowy hobbit z Torunia. jeżeli pojawimy się razem na jakimś spędzie to będą szmery, ploty i podsmiechujki jak nic.


na blogu KG wisi juz 9 odcinek "węża, szeptuchy i starego kredensu". zapraszam do lektury i podzielenia się refleksjami.


słyszeliście, że ten koleś od 300 nakręcił The Watchman?! naprawdę - w sieci są nawet trailery. ciekawe kiedy będzie w naszych kinach.