środa, 4 lutego 2009

wpis 27. drogi pamiętniku...

zostanie po staremu. bo też i nie chodziło o przewrócenie świata do góry nogami. mam jednak nadzieję, że choć kilka osób poznało w końcu mechanizmy tego bagienka. i całkowicie wiszą mi kontrargumenty typu: "świat młodych schodził w nakładzie 600 tysięcy egzemplarzy." gdzie dzisiaj jest "świat młodych"? może młodzi ludzie nie mają już jednej gazety. sa magazyny od,których uginaja się półki w kioskach i księgarniach. juz nikogo nie bawi relacja z zawodów na basenie w szkole podstawowej, w piździowie. i komiksy o harcerzach. moja teoria skłania sie bardziej w stronę przemysleń Śledzia. niestety "śmiercionośni" to nie komiks o małpie co została kosmonautą. trzeba trochę przy nim pomysleć. ukochane komiksy "tamtych" lat, np: "thorgal" sprzedają sie na poziomie 20 tys egzemplarzy pewnie. Rosiński też zajebał polski komiks. kiedys rysował tak, że sprzedawał ich 300 000 sztuk. wydawcy nie żyją z wydawania komiksów. nawet tych zagranicznych hitów. rysownicy z rysowania. bo czytelników nie ma. i nie bedzie w tym kraju, bo to kraj analfabetów i pustaków, którzy potrafią nabić 100 000 wejśc na youtuba gdzie koleś wkłada sobie petardę w dupę. a jeżeli ktoś odczytał wpisa jako biadolenie nad sobą, tak jak pewnien element z komentarzy u Śledzia, pisząc, że z moich słów frustracja leje się jak sperma z dziurawego wiadra, życzę by spermą z tego wiadra sie udławił. jeżeli ktoś popraktował wpis jako... nie wiem... petycję o podwyżki czy coś w tym stylu, to powienien zastanowic się nad swoim zdrowiem psychicznym. choć w takich przypadkach może już byż za późno. i jeżeli jakiś partyjny sługus znów obrazi moich kolegów, zarzucając im nieuczciwość i nierzetelność, to chyba postaram się by na stare lata zasypało go listami, rzetelnie komentujacymi jego dokonania artystyczne. teraz wracam do swojej roboty. bo poza pluciem kapitalistycznym jadem (wyszło, że moje kapitalistyczne marzenia nie dorównywały nawet komunistycznym realiom), jeszcze rysuję. choćby dla tych 300 osób, które to przeczytają.

7 komentarzy:

  1. Drogi pamiętniku... masz do czynienia z artystą z bożej łaski, który na słowa krytyki pod własnym adresem reaguje jak nosorożec uszczypnięty w dupę. Teraz już wiesz, drogi pamiętniku, żeby przyjmować tylko pochlebne opinie na temat Potasa, bo jeśli nie to śmierć dla krytyka będzie jednym z być może najmniej wyrafinowanych, ale najbardziej łagodnych życzeń.
    Drogi pamiętniku kończę ponieważ jaja zaczynają boleć mnie ze śmiechu i gotowy jestem pomylić słowo Potas z patosem nadmuchanej żaby, której wydaje się, że jest Zeppelinem.

    u. regev

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jestem artystą i nigdy się tak nie tytuowałem.

    nie reagowałem na słowa krytyki pod moim adresem, tylko pod adresem wszystkich młodych rysowników.

    OdpowiedzUsuń
  3. no proszę, Człowiek Potas, nie-artysta, obrońca uciśnionych. Już tylko krok od założenia związków zawodowych - może je nazwiesz samoobrona, pasowałoby. Jak nic nieuchronnie zmierzasz do kombatantctwa... to taki koszący lot ultramaryny, który kończy się bryzgiem na ścianie. I tyle z tego zostanie... to już lepiej rysuj.

    u. regev

    o, ostanie zdanie z tytusem zniknęło, jest jakiś postęp jednak

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi u.regev (czyli pieprzony anonimie). Mam dla Ciebie jedną, ale za to bezcenną radę. Usuń sobie parę dolnych żeber i siorb samoczynnie swojego pindola. Smacznego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Potasie, czy przypadkiem do Twojego przedszkola nie chadzał taki mały, wkurzający pierdak, którego nikt nie lubił i wszyscy (włącznie z przedszkolankami) na niego pluli i kopali, gdy przechodził obok? Chyba Cię odnalazł po tych wszystkich latach...

    OdpowiedzUsuń
  6. i wciąż chodzi do przedszkola.

    OdpowiedzUsuń
  7. I wciąż koledzy używają go jako ławki.

    OdpowiedzUsuń