niedziela, 1 lutego 2009

wpis 26. drogi pamiętniku...


Co sądzisz o obecnym stanie naszego rynku komiksowego?
Kogo z polskich twórców
młodego pokolenia uważasz za godnych uwagi? Pyta Maciej Kowalski na Alei Komiksu.


Na stare lata: albo robię się coraz bardziej zgryźliwy, albo coraz więcej rzeczy widzę i o zgrozo, nie rozumiem. Wywiad z Krzysztofem Kopciem był tylko zapalnikiem. Jego wypowiedź jest jego osobistym poglądem, ale o dziwo podobnych poglądów jest więcej. Rysują one dość dziwny, smutny i moim zdaniem nieprawdziwy obraz współczesnego, młodego twórcy historii obrazkowych. „Stara gwardia” z rozrzewnieniem wspomina stare czasy i w mentorskim tonie pochyla się nad młodym pokoleniem. Pan Kopeć odpowiedział na pytanie rozpoczynające ten tekst, takimi oto słowami:

Rynek komiksowy w Polsce jest w tej chwili bardzo słaby w porównaniu z latami 70 - 80 - to kropla w morzu.

Niestety nie ma konkretów i wątek dzisiejszego, „bardzo słabego komiksu” nie jest rozwinięty. Tak więc nie wiem dlaczego współczesny polski komiks jest słaby. Pojawia się dalej jakieś smutne majaczenia o agresji i trendach, ale nie są ani merytoryczne, ani ciekawe. Natomiast nie padną słowa wyjaśnienia, co złego tkwi w komiksach tak marnych rysowników jak Śledziński, Adler, Myszkowski, Leśniak, Skutnik, Lachowicz………. Itd.

Wówczas komiksy sprzedawały się w bardzo dużych nakładach. Usłyszałem niedawno wypowiedź jakiegoś młodego rysownika, że komiks polski był dotowany przez państwo - jest to nieprawda, komiks w tamtym okresie był na bardzo wysokim poziomie merytorycznym i graficznym.

Przecież wielu rysowników, którzy tworzyli w tych, wesołych i dobrych czasach, nadal żyje i nadal rysuje. Więcej: niektórzy sprzedają albumy, których jeszcze nie narysowali. Sprzedają sami, bo żadne wydawnictwo nie chce już tego wydawać. A może i chce, ale nasz komiksowy weteran przyzwyczaił się do stawek, które przecież „nie były dotowane przez państwo”. Krajowa Agencja Wydawnicza była prywatnym molochem, który srał kasą i zalewał Polskę nakładami 300 000 plus 260 egz. Pan Polch narysuje nowego „Kovala”, ale za specjalnie nikt nie ma ochoty wyłożyć 3000 zł za planszę. Kurewskie czasy. Gdzie są te prywatne wydawnictwa, które kiedyś tak szastały pieniędzmi? 3000 to raczej potencjalna ilość sprzedanych sztuk tego Kovala co i tak nie powstanie.
A wysoki poziom ówczesnych komiksów, zwłaszcza merytoryczny, najlepiej widać było w takich tytułach jak np: „Kapitan Żbik”, „Kapitan Klos”, „Czterej Pancerni i Pies”, albo w tym komiksie o małpie w harcerskim mundurze.
A sprzedawał się, bo wtedy sprzedawało się wszystko co kolorowe. Mamy szczęście, że tych kilku rysowników potrafiło rysować. Ale nawet gdyby nie potrafili... i tak by się sprzedawało. Ludzie chodzili do kina na niemieckiego Winnetou. To o czymś świadczy. Nie najlepiej.

Jeżeli ktoś tak mówi to albo nie zna się na komiksie, albo zazdrości wybitnym talentom z tamtego okresu.

Zazdrościmy. Tych prywatnych pieniędzy.

Trzeba też uwzględnić fakt, że nie było takiej gigantycznej konkurencji z zagranicy i całe szczęście, bo przecież jak pięknie wówczas rozkwitł nasz polski kwiat komiksu.

W tamtych wesołych czasach w ogóle mało było wszystkiego. Ale pierwszy słyszę, żeby lata 70, 80 były komiksowo suche za granicą. Tam naprawdę powstawało dużo dobrego. Nasz kwiat nawet czerpał inspiracje, jak śp. Janusz Christa i jego „Kajko i Kokosz”. A konkurencji jako takiej nie było, bo nasz system polityczny nie sprzyjał wydawaniu po polsku zachodnich produkcji. Mięliśmy więc jakieś bułgarskie westerny drukowane na papierze toaletowym. Nie dość, że czuć nostalgię za PRLem, to jeszcze słownictwo (kwiat komiksu) wskazuje, że coś na sercu faktycznie leży.

W dzisiejszych czasach zapominamy o nich, leżą teraz gdzieś zasuszone w książkach czekając na krople wody przypomnienia, by znów rozkwitnąć i swym zapachem obudzić młodych twórców i zachęcić ich do rzetelnej i uczciwej pracy - trochę to może naiwne zdanie, a może poetyckie? Jednak zawsze będę podkreślał pracę tamtych twórców, którzy nadal są i tworzą. Płyną pod prąd, wszak tylko martwe ryby płyną z nurtem rzeki.

Osz kurwa mać. Wyszło faktycznie poetycko. Do tego stopnia, że nic nie zrozumiałem o tych suchych książkach w kroplach. Zrozumiałem natomiast, że jako młody twórca powinienem w końcu wziąć się do rzetelnej i uczciwej pracy. Pan Poeta zarzucił mi nieuczciwość i nierzetelność.
Aha, nie tylko martwe ryby płyną z prądem. Naprawdę, wiele żywych ryb czasami płynie z wodą rzeki. Ale my nie o tym.

Z młodych polskich autorów cenię Ozgę, Jezierskiego, Kowalskiego, Gawronkiewicza.

Przecież wymienieni twórcy to już stare konie. Albo ja mam inną wizje młodości. Na litość boską: Jezierski urodził się 50 lat temu! Jest w wieku mojego ojca!

W innych widzę zalążki na dobrych rysowników, ale brak w nich cierpliwości i chyba są zbyt agresywni, może próbują nawiązać do nowych czasów-trendów, w których wulgaryzm i szokowanie mają stać się głównym atutem - w ten sposób zatracają siebie

… Nie wiem co napisać. Może to, że młodym twórcom nie brakuje cierpliwości, a godziwych warunków pracy? Żeby babrać się tworzeniem komiksów trzeba być kurewsko ( wulgaryzm) cierpliwym. Nikt kto nie ma cierpliwości nie wyrobi choćby roku w tym fachu. Natomiast, jeżeli za roczną pracę (tyle zajmuje narysowanie albumu) dostaje się mniej niż wynosi średnia miesięczna krajowa pensja, to nerwy mogą puścić i największemu skurczysynowi. Trzeba mieć nieludzką cierpliwość, żeby rysować komiksy w tych czasach. Rysujemy tym samym tempem, a dostajemy za jedna książeczkę kilkanaście razy mniej niż Pan od małpy w mundurze. Od ludzi za granicą: kilkaset razy mniej. Rzucam z głowy, ale nikt mi nie wmówi, że we Francji można zapłacić za album 1500 zł. Czyli.,.. 400 euro. Debiutant z Polski zgarnia we Francji… 40 tys euro za 48 stron. (po głębszej analizie [ wraz z Timofem] nakładu i procentu od ceny okładkowej wychodzi, że zasłyszana suma jest na wyrost. ale nie wiem czy polskich rysowników uspokoiła by suma, która wyszła po korekcie. wyszła niemała. nadal astronomiczna dla naszego rynku. ale możliwa jest też opcja, że nakład nie należał wcale do tych najniższych. wtedy oznaczałoby to, że słyszałem w miarę dobrze...) Nie pytajcie kto konkretnie. Nie mogę mówić. Ale jak przelecicie szufladki w głowach to wielu ich nie było ostatnio.
Nie wiem jak tworzenie komiksu widzą ludzie, którzy się tym nie zajmują. ( Pan Poeta się nie liczy – wydał teraz album, do scenariusza właściciela wydawnictwa, Tomka Kołodziejczaka. Czuję, że pan Kopeć nie dostał za niego 2000 zł. Inaczej by nie wygadywał takich bzdur.) Może mają nas za bandę frajerów, która sika ze szczęścia, kiedy ktoś ich robi w tyłek? Zdarzają się na forum ogłoszenia w stylu: „szukam rysownika, który stworzy komiks promujący album muzyczny, za możliwość promocji.” Itp. Nóż się człowiekowi otwiera w kieszeni. Potem znajdzie się jeszcze taki, co się zgodzi i narysuje, a potem znajda się tacy, którzy tej decyzji bronią wygadując pierdoły w tonie: „Takie są początki, nie od razu jest kasa.” Ktoś próbuje mi wmówić i udowodnić, że można nie płacić za pracę. Jak bardzo trzeba nienawidzić siebie, swojego zdrowia i talentu, żeby godzić się na coś takiego? Jak bardzo można mieć zaniżony poziom wstydu? Jeżeli jest się początkującym rysownikiem to się nie myśli o zarabianiu. Poza tym nikt takiego nie weźmie do rysowania. A argumenty w stylu: „w firmach pełno jest osób pracujących za darmo w ramach praktyk” są już poniżej jakiegokolwiek poziomu intelektualnego. Jak można mylić praktykę i naukę z normalną pracą. W ramach praktyki komiksiarz może chodzić do pracowni innego rysownika, który będzie go uczył fachu. Za darmo rysuje się dla kumpli. I na cele charytatywne. I tylko wtedy. Miałem swego czasu wiele próśb o rysunki od znajomych. Przeważnie przelotnie znajomych. Ofkors za frajer. Aż w końcu pękłem. „Ty jesteś cukiernikiem, ja rysownikiem. Ja ci narysuję rysunek, ty mi upieczesz ciastka.” Nie uwierzycie, ale padały słowa: „Cukiernictwo to praca. Produkty kosztują tyle a tyle, piecze się tyle a tyle, a ty tak szybko rysujesz. I w ogóle robisz to dla przyjemności.” Dla przyjemności to ja z żoną naruszam ciszę nocną w łóżku. Więc po takich słowach dziękowałem za znajomość. Wyszedłem kilka razy na ostatniego chuja. Ale jak nie wyjść na chuja, kiedy za takiego mają cię ludzie, zanim jeszcze im podziękujesz?
Komiksiarze to nie tylko pryszczaci studenci, którzy narysują planszę, żeby mieć za co kupić parówkę i ketchup w takiej plastykowej, obskurnej butelce. To ludzie, którzy mają rodziny, jakąś inną pracę, (bo za komiksy im się płaci grosze), marzenia o wolnej sobocie, kiedy mogliby zabrać żonę w jakieś miejsce, z którego nie widać biurka do rysowania i masę zwykłych, ludzkich problemów na głowie.
I nie wiem czy są agresywni. Po takich czytaniu takich wywiadów nawet Budda by się wkurwił. Więc tym bardziej komiksiarze. Poza tym nie każdy komiks to Wilq. W ogóle to nie wiem, o co Poecie chodziło z tą agresją, trendami i szokowaniem. Jakie trendy w komiksie? Ich i tak nikt nie kupuje. Właściwie to najlepiej sprzedają się historie obyczajowe. Nie wiem, co napisać. To jest tak żenujące, że nie ma jak tego skomentować. Ja wiem, że Pan Kopeć rysuje te śmieszne kulfoniki dla dzieci. Pracował dla Ciuchci, DD Reportera, Świat Młodych i pewnie nie lubi Kaznodziei albo Lobo. Ale komiksy to nie tylko kulfoniki. I na pewno nie to jest powodem dzisiejszej kondycji naszego komiksu. Która według mnie, poza czytelnictwem, bije na głowę te czasy PRLu. Bo dziś rysować może każdy kto ma talent, a nie wujka sekretarza. (mi zarzucono nieuczciwość to ja zarzucę partyjne plecy i jest remis.)

. Uważam, że podstawą komiksu jest warsztat i oryginalny pomysł na scenariusz. Jeżeli do tego dodamy ciężką pracę, cierpliwość i własną szczerą radość tworzenia połączoną z wyobraźnią, wówczas otrzymamy pożądany efekt, który będzie cieszył twórcę i czytelników.

I tu się akurat zgadzamy. Ale co z tego…

Cały wywiad jest taki fajny.

Fragmenty wypowiedzi skopiowałem z serwisu Aleja Komiksu. Może mnie nie zaskarżą.
http://komiks.nast.pl/artykul/3840/Wywiad-z-Krzysztofem-Kopciem/

ilustracja: Mariusz Zawadzki. zapodał: Maciej Pałka.

ilustracja: Krzysztof Kopeć. dokończył: Jaszczu

foto dokończył: Śledziu

117 komentarzy:

  1. Uważaj Karol, bo Ci żyłka pęknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wywiad przejdzie do historii polskiego komiksu. A te poetyckie fragmenty będą deklamowane co roku na otwarciu MFK przez prezydenta Kropiwnickiego. Ja Wam mówię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj dostałem dokładnie takiego samego wkurwa jak Karol po przeczytaniu tego wywiadu. Takie smutne, irytujące, czasem lekko jadowite biadolenie z koszmarnymi wizjami rysunkowymi pomiędzy.
    Kolejny kwiatek do kolekcji- "końskie plecy", "towarzystwo wzajemnej adoracji" itp...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj KRL, KRL, zazdrość przez Ciebie przemawia jak nic.
    Przecież Pan Kopeć zrobił dwie okładki i telepatycznie narzucił swą wolę Sutorisowi, a ci na dodatek jeszcze mu lakier na nie wylali.
    Sam byś tak chciał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Karol, wogóle czym ty się przejmujesz, przecież autor plecie androny. na przykład ten fragment coś wytłuszczył:

    'Wówczas komiksy sprzedawały się w bardzo dużych nakładach. Usłyszałem niedawno wypowiedź jakiegoś młodego rysownika, że komiks polski był dotowany przez państwo - jest to nieprawda, komiks w tamtym okresie był na bardzo wysokim poziomie merytorycznym i graficznym.'

    przecież to jest bełkot totalny i nielogiczny, na co nawet nie zwróciłeś uwagi, bo przejąłeś się za bardzo tą żyłką co Maciej wspomniał. co to za argument że komiksy stały wysoko edytorsko i autorsko? czy to w jakiś sposób udowadnia że nie mogło tych komiksów dotować państwo? nie. jedno nie przeczy drugiemu. owszem, komiksy wydawane przez państwo miały często wysoki poziom. władze PRLu wbrew pozorom nie były głupie i nie lubiły ładować kasy w makulaturę. przynajmniej nie zawsze. natomiast przeciw temu że komiks był dotowany przez państwo nie ma żadnych sensownych argumentów. kto wydawał Kajki i Kokosze i Tytusy jak nie państwowe wydawnictwa? mogłem coś przespać, mały byłem, ale prywaciarstwo wtedy komiksów w setkach tysięcy egzemplarzy nie wydawało raczej.

    Zapędziłeś się też sam KRLu - co do tej nieszczęsnej konkurencji z zagranicy. Owszem, była. Ale nie u nas. Bo jej nie wydawano zwyczajnie. I tak rozumując trudno się z przepytywanym panem nie zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ ja jestem spokojny jak planatcja melisy.

    muszę chyba przeredagować ten mój tekst, jeżeli takie wrażenie jest. ja to pisałem na pełnym luzie z bananem na ustach. nie mogłem sobie po prostu odmówić skomentowania tego nieszczęsnego wywiadu i dopieprzenia tym, którzy nie maja bladego pojęcia o dzisiejszych realiach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh, Karolu to ja moze zaplace Ci za te paniszery cos mi je 2 latka temu cisnal?:) Albo nie, inaczej - w marcu melduje sie w ojczyznie i Olsztynie - bedzie cos dla Ciebie, oki? a Ty wodeczke schladzaj. pozdrawiam serdecznie - przelotny znajomy - donTomaszek

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do tematu "Rysowanie a kasa"
    Kiedy coś rysuję to oczywistą oczywistością jest,że nie robię tego myśląc o kasie.Jeśli ciągle kombinowałbym "Ile na tym zarobię?" bo wyjdzie z tego szajs.Bo i po co wtedy spędzać 16 godzin nad planszą jeśli można 8 ,a zapłacą i tak tyle samo.Tylko ,że ,do wafla, każdy kij ma dwa końce.Kiedy rysuję i myślę "fak ,muszę szybko kończyć planszę bo mam jeszcze dzisiaj do narysowania 5 storybordów" to też nic fajnego z tego nie wyjdzie. Więc dołączam się do twojego posta, Karol. No i ch..!

    OdpowiedzUsuń
  9. Don Tomaszek jest moim przelotnym znajomym? Ty pierdoło- wracaj wracaj to ci wybiję z głowy te głupoty. Ja tu pisałem o tym jak się traktuje rysowników kiedy się nie wie na czym ta praca polega. Nic o kumplach i przyjaciołach nie pisałem. więc mnie tu nie chwytać za słówka. Tobie Tomek to ja jeszcze 5 punisherów z przyjemnością wystrugam.

    a wódki też się napijemy. a owszem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może ja się nie znam.młoda jestem, w PRL'u nie dorastałam. Ale swoje wiem. I, cholera jasna, delikatnie powiem, że ciśnienie mi skoczyło. Za takie coś powinni jakieś okrutne i dotkliwe kary serwowac.

    OdpowiedzUsuń
  11. cudny wywiad. poproszę te same grzyby, co dostał ten pan.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten wywiad jest po prostu z innej galaktyki, alternatywnego wymiaru. Tak jak nikt nie kojarzył za bardzo Kopcia, teraz następne pokolenia będą sie o nim uczyć!

    OdpowiedzUsuń
  13. już pal licho samą postać pana krzysztofa.

    najgorsze jest to, że jego poglądy sa jak gdyby ogólnie przyjętymi poglądami na współczesny komiks, a dokładnie komiksiarzy. winą za polskie albumy obarcza się rysowników. zapominając o rynku jako takim. o tym, że nie ma czytelników, a co za tym idzie : wydawnictwa nie płacą kroci za albumy. że w polsce komiks jest traktowany tak jak jest. że każdy powstały album jest wynikiem pracy dla czystej przyjemności i z miłości do rysowania. bo nikt już nie liczy tego ile zarobi na książce.

    i jak w takim układzie można w ogóle oskarżyć kogokolwiek o brak cierpliwości?

    jak można oskarżyć kogoś o nierzetelność, kiedy człowiek poświęca się dziedzinie, którą grardzi się i nie szanuje w tym państwie.

    ile jeszcze czasu będziemy musieli udowadniać, że to nie nasza wina.

    tak jak pisałem: kwiat polskiego komiksu żyje nadal. rysuje nadal.
    dlaczego ich płody nie idą w 300 000 egzemplarzach jak kiedyś? dlaczego baranowski wydaje 500 sztuk komiksu swoim sumptem, i jeszcze nie może go narysować juz po tym jak zebrał za niego kasę?

    ludzie nie mają pojęcia o czym mówią i piszą.

    a ja nie mam przyjemności ze słuchania o mnie i moich kolegach, że to przez nasze nieuczciwe i łapczywe, agresywne podejście.

    OdpowiedzUsuń
  14. To mi się podoba:
    "Tutaj muszę dodać, że na rynku komiksowym w Polsce pojawiło się dużo komiksów kontrowersyjnych, wulgarnych; może to taki trend by szokować. Jednak ta droga doprowadziła do upadku komiksu w Polsce, szczególnie komiksu dla młodszego czytelnika."

    Wulgarność zabiła polski komiks. Sam wbijałem przedostatni gwóźdź w wieko tej trumny a potem, razem ze wszystkimi nierzetelnymi i nieuczciwymi kolegamy po fachu spuściliśmy ją w grób. Na wieczny chuj.

    OdpowiedzUsuń
  15. mnie tak w sumie jedno dziwi/bawi - Kopeć się wypowiada z pozycji nestora komiksu, ale ja bardzo przepraszam ale o ile w dzieciństwie czytałem Christę, Baranowskiego czy Pawel, to komiksów Krzysztofa Kopcia sobie jakoś nie przypominam.
    I nie wiem, może za daleko idę głośno myśląc, ale tak mi jakoś wychodzi, że Kopeć to taki filip z konopi wyciągnięty z innej bajki przez p. Tomasza Kołodziejczaka. No bo pamiętacie jakieś jego prace w zinach, w AQQ, na konwentowych wystawach? Ja sobie nie przypominam (aczkolwiek mogę się mylić). Pierwszy kontakt z pracami tego pana miałem przy okazji pierwszej egmontowej antologii i już wtedy zadawałem sobie pytanie hu de fak is he? i czemu zabrał miejsce Skutnikowi, Kiełbusowi, Prosiakowi czy Turkowi?
    Więc sorry ale pitolenie o agresji, nierzetelności, wulgarności i pazerności oraz innych rzekomych wadach młodych twórców, zwłaszcza z ust pana nie biorącego udziału w budowaniu tego grajdołu jeno zajmującego ciepłą posadkę ilustratora w piśmie/wydawnictwie/łotewer dla dzieci, gdzie i nakłady większe i kasa większa, to wiecie, zabawne jest.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie to miłe, że młodsi przejmują (za przeproszeniem) pałeczkę. Bo też miałem sie zająć tym wywiadem, ale najpierw mi zeszło, a potem zapomniałem. Ale Karol w zasadzie napisał to, co i ja chciałem (no może z wyjątkiem tego, że Jezierski, żeby być moim ojcem musiałby wcześnie zacząć).
    Idźcie dalej tą drogą, Karolu, idźcie dalej. Na pohybel pacanom, co twierdzą, że wolny rynek zabija.
    PS. A że to dobra droga niech świadczy, że w ścinkach wywiadu-rzeki z Christą była dokładnie analogiczna anegdota jak Twoja o cukierniku. Tyle, że chodziło o mechanika samochodowego.

    OdpowiedzUsuń
  17. Reakcja Mariusza Zawadzkiego bezcenna!

    OdpowiedzUsuń
  18. w sensie że lejec to zawadzki?

    OdpowiedzUsuń
  19. Od siebie u siebie również małe co nieco dodałem. W troszku szerszym kontekście. Chyba. http://mrherring.blogspot.com/2009/02/nie-w-komiksach.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie. Gons, zerknij na edit notki KRLa.


    A co do pana Kopcia, to największą przysługę uczynił kwiatowi polskiego komiksu poprzez promowanie Empro w magazynach którymi zawiadywał. W sumie teraz widzę, że Kopeć pod względem artystycznym jest chyba dla Empro mistrzem komiksowej sztuki.

    OdpowiedzUsuń
  21. http://img165.imageshack.us/img165/884/kopecmorskiestworyqy7.jpg

    OdpowiedzUsuń
  22. Droga na prawo to stracona szansa.

    OdpowiedzUsuń
  23. Znalazłem w sieci profesjonalną analizę pana Kopcia nt. stanu rynku komiksowego w Polsce. Bardzo dobrze wytłumaczone, polecam: http://www.youtube.com/watch?v=013WGEs0_LE

    Końcowy gol, to oczywiście ten gwóźdź do trumny, co go Śledziu wespół z KRL, Minkiewiczami i innymi młodymi patałachami przybili. I jeszcze się cieszą.

    OdpowiedzUsuń
  24. W sumie czym się tu przejmować.

    Koleś ma swoje zdanie. Dobrze że jakieś w ogóle ma.

    Moim zdaniem popełnia ten sam błąd co większość ludzi.

    Komiks to nie są grzeczne historyjki dla dzieci.

    Komiks to nie są brutalne, wulgarne czy jakie tam jeszcze historie dla dorosłych.

    Komiks to pierdolone medium, język komunikacji z odbiorcą, może mieć dowolną treść. I jest w nim miejsce na wszystko. A czy ktoś to potem będzie chciał czytać, to odrębna sprawa.

    Zgadzam się, że rynek komiksowy w PL jest słaby. Rynek, nie twórcy.

    "Trzeba też uwzględnić fakt, że nie było takiej gigantycznej konkurencji z zagranicy i całe szczęście, bo przecież jak pięknie wówczas rozkwitł nasz polski kwiat komiksu."
    No dobra, ale dzisiaj zagranicznych komiksów ludzie nie czytają za wiele, tak jak i polskich.

    Chciałbym móc żyć z komiksów. No ale jest jak jest i w sumie nie chce mi się na razie myśleć o kasie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Też chciałbym żyć z komiksów.

    OdpowiedzUsuń
  26. Szczerze, to całe "polactwo" w najgorszym wydaniu prezentujecie w tych komentarzach. I się później nie dziwcie, że ludzie z zewnątrz mają polskie środowisko komiksowe za bagienko.

    Co do Kopcia, to narysował naprawdę dobry komiks i ma gość talent. A że jego poglądy trącą naftaliną, to jedziecie po nim bez trzymanki. Jak Rosiński opowiadał w Łodzi, że cały komiks amerykański to syf, a on syfu nie tyka, więc nie czyta - to wszyscy bili brawa.

    Kopeć był w branży w czasach, gdy było ciężko, ale komiksów rysować nie przestał, a co ważniejsze rozwinął swoje umiejętności.

    Jak chcecie popluć na kogoś naprawdę niedzisiejszego, to zajrzyjcie do poniedziałkowej Wyborczej - dodatek "Duży Format". Jacek Świdziński komiksiarz lat 21 (jest fotka). Przy tym wywiadzie rozmowa z Krzysztofem Kopciem to tylko rozgrzewka ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakie "polactwo" przepraszam? Szlag człowieka trafia jak czyta takie rzeczy jakie wygaduje Kopeć i tyle. Wkurwić się tak po prostu po ludzku chyba można, prawda? A że przybiera to teraz ton kpiarski- Kopeć sam sobie w stopę strzelił kilkoma zdaniami.

    OdpowiedzUsuń
  28. aha, a Rosińskiemu to ja osobiście braw nie biłem jak pierdolnął tę swoja mądrość kilka lat temu. Bredził wtedy ostro.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nikt tu po nikim nie "jedzie" tylko niewinnie sobie dworuje.

    "I się później nie dziwcie, że ludzie z zewnątrz mają polskie środowisko komiksowe za bagienko."

    Jakie środowisko, jacy ludzie z zewnątrz?

    "Jak Rosiński opowiadał w Łodzi, że cały komiks amerykański to syf, a on syfu nie tyka, więc nie czyta - to wszyscy bili brawa."

    Że niby bidulka Kopeć ma tak przechlapane po tych kilku słowach a Ros za podobnego kalibru bzdury dostał brawa i to jest sooo unfair? Może bili, bo są głupi?

    "Co do Kopcia, to narysował naprawdę dobry komiks i ma gość talent."

    Nie wiem, nie czytałem. Ale my tutaj nie o albumie Kopcia dyskutujemy.

    "Kopeć był w branży w czasach, gdy było ciężko, ale komiksów rysować nie przestał, a co ważniejsze rozwinął swoje umiejętności."

    A teraz jest, kurwa Eldorado.

    OdpowiedzUsuń
  30. Z tą kasą we Francji to trochę przesadziłeś, hehe.Te obliczenia Wam razem z Timofem coś kiepsko wyszły, chyba że Grzesia Rosińskiego podliczaliście, ale tu z kolei by Wam za mało pewnie wyszło.Ale, mimo że ta kasa nie jest tak olbrzymia, to, jak mówił bohater jednej polskiej komedii "...I tak jest zajebiście!".
    Ale nie w tym jest główny plus.Otóż, traktowanie, mój drogi!
    Nie traktują Cię jak natręta, który przychodzi do nich z teczką rysunków, które rzezał pół roku ( z wszystkimi konsekwencjami takiej "pracy")i oni by go najchętniej zlali (pewnie nie wszyscy, ale mówie z własnego skromnego doświadczenia) ajk w końcu wydadzą, to świeto.No i sam wiesz, czy to się robi dla pieniędzy.A na forum zawsze znajdzie się dyżurny frustrat, który Cie zjebie.
    Dla tamtejszych wydawców jesteś po prostu fajnym facetem, który owszem, pracuje dla nich, ale płaca mu za to jak należy, przy tym lubią i zapraszają na alkohol w celach rekreacyjnych na przykład.Oczywiscie, skoczyć se do paryża na wino to znów nie jest to samo co do knajpki na mieście wieczorem, ale jak sie człowiek by uparł...:-)
    A jak Cie zapraszają na festiwal, to jest to opcja w pełni finansowana przez wydawce i sie nie martwisz, że będziesz jechał zatłoczonym autobusem pełnym pijanych niemieckich turystów i nocował w jakimś podejrzanej prowieniencji hotelu...Więc kasa kasą, ale pozycja, hehe, społeczna - bezcenna!
    A sam wywiad jest żałosny i smutny.

    OdpowiedzUsuń
  31. Się kurde zrobiłem anonimowy, nie wiem czemu.
    Więc sie podpisze - to u góry to ja pisałem,
    Maciek Mazur

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale na Allaha, ten pierwszy anonim o polactwie to nie ja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    MM

    OdpowiedzUsuń
  33. Uzupełnienie małe. Fragment dostępny w sieci, reszta - ta zabawniejsza - tylko w papierowym wydaniu.

    http://wyborcza.pl/1,75248,6225110,Ta_Polska_lepsza.html

    OdpowiedzUsuń
  34. "Ale nie w tym jest główny plus.Otóż, traktowanie, mój drogi!"
    - no rzeczywiście. przyjdziesz do domu i powiesz żonie "kotek, nie starczy nam na żarcie, ale przynajmniej nie potraktowali mnie jak szmatę".
    jakoś myślę, że czynnik finansowy jest jednak istotny, wiesz? w Polsce juz dawno nikt nie zleje twojego rzezanego przez pół roku komiksu. przyjdziesz z gotowym- wezmą z pocałowaniem w rękę. ale dostaniesz za niego tyle że się poczujesz zlany (licz się z tym, że będziesz musiał jeszcze dołozyć).
    tylko w ogóle zrób go najpierw. nie jedz przez te pół roku, moze cię w teleekspresie pokażą.
    a jeżdżenie na festiwal na koszt wydawcy to mi akurat na chuj potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  35. a tak w ogóle, żeby komiksy rysować jeszcze intensywniej, to trzeba uczyć się w Liceum Sztuk plastycznych w Supraślu...

    OdpowiedzUsuń
  36. A czy ja powiedziałem, że czynnik finansowy nie jest istotny?Jest, i to bardzo.Wreszcie mogę robić tylko i wyłacznie komiks, nie robiąc na boku innych, niekoniecznie interesujących mnie rzeczy.I kompletnie nie musze się martwić, co powiem żonie jak spyta-Z czego zapłacimy rachunki itd...
    A to, że traktują mnie jak fajnego faceta, sprawia, ze dodatkowo chce mi się to robić:-)
    A opcja z jezdżeniem na festiwale też mnie osobiście średnio interesuje.Ale miło jest wiedzieć, że jest taka opcja i jeśli bym chciał, to jest open.
    Ale to nijak ma sie do problemów egzystencjonalnych przemiłego "bohatera" tejże dyskusji, rysownika z przeszłości Krtzysztofa Kopcia

    Maciek Mazur (ciągle anonimowy)

    OdpowiedzUsuń
  37. anonim napisał:
    "Szczerze, to całe "polactwo" w najgorszym wydaniu prezentujecie w tych komentarzach. I się później nie dziwcie, że ludzie z zewnątrz mają polskie środowisko komiksowe za bagienko.

    Co do Kopcia, to narysował naprawdę dobry komiks i ma gość talent. A że jego poglądy trącą naftaliną, to jedziecie po nim bez trzymanki. Jak Rosiński opowiadał w Łodzi, że cały komiks amerykański to syf, a on syfu nie tyka, więc nie czyta - to wszyscy bili brawa.

    Kopeć był w branży w czasach, gdy było ciężko, ale komiksów rysować nie przestał, a co ważniejsze rozwinął swoje umiejętności."

    tak. to typowo polactwo zarzucać nieuczciwość i brak cierpliwości ludziom, którzy poświęcili się pasji, wymagającej od cholery pracy, a nie przynoszącej za wiele. dodatkowo ci ludzie ponoszą winę za to, że jednego dnia w 89 roku ludzie zamiast 300 000 sztuk komiksu zaczeli kupować 300. chociaż nadal rysuje kwiat komiksu, który potrafił sprzedać te 300 000. jak już napisałem na blogu Śledzia : osoby wówczas drukujące w państwowych drukarniach, powiedziałyby wam ile z albumów o tych kosmicznych nakładach nigdy nawet nie opuściła magazynu drukarni.

    polskie środowisko komiksowe to bagno, bo za takich nas mają ludzie, którzy traktują naszą prace tak jak traktują.

    o komiksach Kopcia w tekście nie pisałem. poza tym, że to kulfonki. ale to fakt. jeden z bohaterów miał nawet na imię kulfon...

    Rosiński (w którego nakłady wierzę, bo publikuje w normalnym kraju) powiedział głupotę. ale ja tam nie klaskałem.


    następnym razem proszę się przedstawić.






    no dobra... jednego dnia nie 300 a 3000. żeby dojść do 300 musieliśmy odczekać kilka lat. ale nie ma się czym martwić. teraz już nakłady sięgają 200. jest szansa, że za rok będzie 50.



    aha. zapomniałem o meritum: bo oczywiście polscy rysownicy w pewnie sposób pogodzili się z tym jaki mamy rynek. osoby reprezentujące wydawnictwa też. nie postulowałem tu o podwyżki czy cos takiego. byłbym ostatnim idiotą, gdybym od nakładu 1000 sztuk chciał taką kasę jak od nakładu francuskiego, gdzie na dodatek płaci się w euro.

    ja się tylko nie pogodziłem z tym, że nam się zarzuca zabicie polskiego komiksu. nam. młodym. przez to, że nadal rysujemy choć mi nie płaci państwo i nie wydaje w astronomicznych nakładach wyssanych z palca. przecież normalni ludzie o zdrowych głowach już dawno rzuciliby to w chuj.

    OdpowiedzUsuń
  38. adler: "przyjdziesz z gotowym- wezmą z pocałowaniem w rękę." uwierz mi, nie wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  39. w sensie doszczętnie i ostatecznie.

    OdpowiedzUsuń
  40. jak by wszystkich wydawali, to już by na pewno komiks w Polsce upadł...

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo ciekawy wpis do pamiętnika. Tak mi coś właśnie śmierdziało jak czytałem wywiad na alei, ale nie mogłem ubrać w myśl..
    Co do tych próśb o rysunki to miałeś świetny pomysł prosząc o coś w zamian. Zawsze mnie krew zalewa jak ktoś chce, żebym mu coś maznął.

    OdpowiedzUsuń
  42. a taka ciekawostka:

    Narysowałeś dla "Świata Komiksu" także krótki komiks z Kajkiem i Kokoszem. Czy jak większość ludzi w Polsce wychowałeś się na tych komiksach Christy? I jak przyjąłeś wiadomość o niedawnej śmierci rysownika?

    "Kajko i Kokosz" to mój wzór (...)Od tego momentu zacząłem rysować komiksy i tak to trwa do dnia dzisiejszego. Muszę powiedzieć, że Janusz Christa był wielkim artystą(...)
    Jeżeli chodzi o realizację komiksu „Kajko i Kokosz”, to też nigdy nie myślałem o jego kontynuacji, jednak teraz po paru latach mógłbym zmierzyć się z mistrzem i dla uczczenia jego pamięci stworzyć pełny 48 stronicowy komiks.
    Jedyny problem to czas jaki trzeba poświęcić na ten projekt, a w tej chwili żaden wydawca nie zapłaci tyle bym mógł spokojnie realizować komiks przez dziewieć miesięcy.


    Och, a jednak boli... Furda idee, zmierzenie się z Mistrzem, nie zapłacą, to nie robię.

    OdpowiedzUsuń
  43. Polski rynek zarżnął Baranowski. Jak?
    To proste, wydał wulgarne "Porady Praktycznego Pana" korzystajac z kasy banku.

    JAPONfan

    OdpowiedzUsuń
  44. @ Jaszczu: twoje dokończenie ilustracji sprawiło, że zesrałem się ze śmiechu. Dzięki.
    @ MrHerring "Też chciałbym żyć z komiksów." - po czym to mnie dość przygnębiło. :(
    A co do wywiadu to niezły paranoidalny abstrakt.

    OdpowiedzUsuń
  45. Cały ten smutny wywód Krzysztofa Kopcia ma, moim zdaniem, poza konkluzją, że "lepiej już było" prawdziwe podłoże w porównaniu tego co miał kiedyś, a co ma teraz.
    Więc żeby nie byc gołosłownym, pogrzebałem trochę w starych papierach, wysiliłem nadwrężoną alzheimerem pamięć,i, Panie i Panowie, garść liczb dla uzmysłowienia za czym tęskni kolega rysownik spod lodu.
    W roku 1990 złozylismy razem z kolegą-scenarzystą album (36 stron w kolorze plus okładka) w Krajowej Agencji Wydawniczej(w googlach sobie poszukać można co to takiego było)w oddziale rzeszowskim.Zaproponowano nam stawkę 800 tysięcy ówczesnych złotych za plansze do podziału na dwóch plus 3 miliony za okładkę.Uprzedzam młodszych,było to gruuubo przed denominacją, inne pieniądze zupełnie.I teraz - moja mama jako urzędniczka poczty zarabiała wtedy około 1 milion zł miesięcznie, ojciec w fabryce (WSK PZL Mielec) około 1 miliona 100 tysięcy ( w tym samym czasie, Bogusław Linda jako Franc Maurer w filmie "Psy", pracując w SB zarabiał 3, 3 i pół miliona z nadgodzinami, jak sam mówił :-).
    Komiksu w KAWie nie wydaliśmy, wewnetrzna recenzja napisana przez jakiegoś towarzysza z centrali warszawskiej wytknęła komiksowi różne rzeczy, mniej lub bardziej z sufitu.Kiedyś poszukam tej recenzji, bo to poezja sama w sobie.Dodam jeszcze, ze pomimo transormacji ustrojowej, istniała jeszcze wtedy PZPR (też w googlach coś niecoś się znajdzie) i ten pan recenzent był facetem który recenzje pisał zgodnie z zaleceniami urzędu na Mysiej i linią partii (co się mieściło na Mysiej w Warszawie też se można sprawdzić)
    W roku następnym przyjęto mi komiks do druku w "Świecie Młodych".Zapłacono mi 525 tysięcy złotych za planszę (w kolorze) jako rysownikowi.Scenarzysta zginął tragicznie w grudniu roku poprzedniego i nie wiem już w tym momencie, jak redakcja "Świata Młodych" załatwiła kwestię finansową z jego rodziną.O ile się orientuję, stawki uwczesne były na zasadzie radzieckiej czyli urawniłowka - Polch, Christa, Mazur - whatever, wszyscy dostaja tak samo.Moja matka nadal zarabiała milion zetów na miesiąc, i kiedy odbierałem na poczcie przekaz z kasą ze "Świata...", była bardzo zdziwiona że za jakieś tam rysowanie (dwa tygodnie roboty w sumie, 8 stron komiksu - wtedy jeszcze umiałem rysowac szybko, hehe) dostałem 4 razy tyle co jej pensja.
    Trudno się tedy dziwic Kopciowi - prosze sobie samemu policzyć - "Świat Młodych" wychodził 3 razy w tygodniu, co daje 12 stron miesiecznie opublikowanych i zapłaconych (12 razy 525 tysięcy - 6 milionów 300 tysięcy - znacznie więcej niż Sb-ecy, którzy w końcu byli siłą przwodnią i zbrojnym ramieniem partii, jedynej siły przewodniej narodu)Komiks ze "Świata Młodych" często ukazywał się potem w albumie - nie każdy i nie wszystkich ale jednak.Złote czasy, nic dziwnego że wspominane z nostalgią, nic tez dziwnego że stara gwardia się zablokowała, jak to się skończyło.
    Przecież Christa w wywiadzie w AQQ, przy okazji pierwszego Egmontowskiego wydania "Kajtka i Koka w kosmosie" narzekał że "5000 egz to przecież nakład kolekcjonerski jest".Kopeć najwyraźniej jest z tej samej bajki.
    O dzisiejszych "stawkach" nie ma co wspominać, wszyscy je znają.
    Zreszta, rysowałem długo dla magazynu "Świat Przygód z Hugo" który nawet na swojej stronie oficjalnie chwali sie nakładem 100 000 egzemplarzy, czyli socjalistycznym raczej, ale płacił jak chińczykom - czyli welcome in real world, baby!
    Wychodzi na to, ze kiedyś było fajnie, teraz jest przejebane, a jeszcze młodzi, wulgarni, nichlujni rysownicy psują rynek, rysując za darmo...Tylko się uchlać z żalu...
    Macik Mazur (Gall Anonimm)

    OdpowiedzUsuń
  46. To ja dorzucę jeszcze od siebie ilustrację, bo tak mi się z tematem skojarzyło:
    http://pl.youtube.com/watch?v=qq3MHnuiTgk

    OdpowiedzUsuń
  47. to z tego co Maciek Mazur (nazwisko z Faktami mi sie kojarzy, poprawnie?;) ) nam przedstawia, to teraz mam obraz Kopcia z tamtych lat. MASTA PIMP, który miał hajs, wiecznie upudrowany nos,pełny barek, szybkie kobiety i samochody, a teraz dziaduje i narzeka rysując za psi hajs. takie czasy, że za propagande już tak nie płacą jak kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  48. "Wychodzi na to, ze kiedyś było fajnie, teraz jest przejebane, a jeszcze młodzi, wulgarni, nichlujni rysownicy psują rynek, rysując za darmo...Tylko się uchlać z żalu..."
    jemu chyba chodzi o to, że NIE RYSUJĄ za darmo. a powinni. przedkładać sztukę nad pieniadz. uschły kwiat polskiego komiksu podlać cenniejszym od klejnotu kamieniem swego potu. wtedy sztuka obroniłaby się sama, nakład znów wyniósłby trzysta tysięcy i wychodziłby Binio Bill. czy coś. nie wiem, kurwa, o co mu chodzi.

    z ludźmi rysującymi za darmo albo za "możliwość promocji" to ma problem nasz Kaerelek, kapitalista łasy na kasę, co nawet koledze by za darmo nie narysował.

    OdpowiedzUsuń
  49. Kaerel to młody kapitalista, zachłanny, pazerny i bezwzględny.
    Legendy krążą, jak na jednym z festwali komiksowych, podczas wieczornych harców w jednej z knajp, przysypiającemu w kącie rysownikowi starszego pokolenia (nie jest pewne, czy nie był to sam masta Kopeć) wyrwał spod tyłka krzesło, dopił niedokończone piwo i wypalił ostatniego z paczki Klubowego, co to je Masta miał jeszcze schomikowane z "lepszych czasów".Drań jeden!


    MM

    OdpowiedzUsuń
  50. Sziet, to video K&M to lepsze niż Slipknot! Salut!

    PS. Znaaaałem, ale idealnie się wpisało:D

    OdpowiedzUsuń
  51. Ale notka udana
    chociaż
    to jednak mutacja awantury o plecy konia.

    Z tym, że do tej pory zawsze był jakiś Koko lub spidey
    a teraz po prostu sflekowaliśmy biednego Kulfonika.

    I tylko jeden osamotniony anonim przybłąkał się z Aleji
    Geji .

    OdpowiedzUsuń
  52. Jako "Ten-o-którym-nie-mówili" nie wypowiem się w sposób znaczący w kwestii tego wywiadu, oraz jego analizy przez KRLa. W każdym razie, sprawa warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  53. Jako jeden z "ludzi z zewnątrz" także przyznaję rację KRLowi, bez wątpienia pan Kopeć wypowiedział się w sposób standardowy i dawno już nieaktualny. Niestety poziom zarobków w branży komiksowej jest sprawą rynku, a prawda jest taka, że całej sytuacji winny jestem ja. Nie sam oczywiście, ale zawsze chciałem być symbolem (nawet jeśli wiąże się to z pewnymi konsekwencjami). Otóż mój kontakt z komiksem (pomijając Kaczora Donalda) zaczął się od komiksów internetowych kilka lat temu. Z bananem na ustach czekałem na kolejne odcinki Losuxa i z uwielbieniem oglądałem (i wciąż to robię) kolejne dzieła Koko. Przez cały ten czas moje zainteresowanie nie rozwinęło się jednak prawie wcale! Bardzo rzadko przychodzi mi do głowy, że "w sumie warto kupić ten komiks", a co gorsza jeszcze nigdy nie nabyłem polskiego komiksu. I nie, nie czytam ich na zeskanowanych stronach (tak "zaliczyłem" tylko "Strażników"), ani nie czytam w empikach (tylko jeden tom Asterixa), choć obawiam się, że kiedyś zacznę. Poprostu moje zainteresowanie nie może przejść z fazy obserwacyjnej do biernego uczestnictwa. Chyba czuję się trochę zagubiony - brakuje mi jakiegoś głosu, który pozwoliłby mi jakoś określić na co wydać moje pieniądze. I nie chodzi tu o jakiś specjalisryczny twór, tylko obecność w popularnych mediach. Teraz pozwólcie, że w pokorze odejdę, a dziewczynie na walentynki kupię komiks zamiast pluszaka.

    OdpowiedzUsuń
  54. Runek: nagle poczułem się taki niepotrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  55. http://i28.tinypic.com/287fcpj.jpg

    OdpowiedzUsuń
  56. Mazur wyłożył kawę na ławę jak nikt w tym kraju.
    Pawelk znalazł w wywiadzie zdanie,które rozwiało wszelkie wątpliwości.

    a z Runkiem się zgadzam, ale jako Runkiem "symbolem", a nie samym Runkiem. Bo nie można wytykać pojedynczemu człowiekowi, że nie kupuje komiksów. rożne rzeczy są dla różnych ludzi.

    natomiast akcja : "komiks na walentynki" byłaby mega i romantyczna i pożyteczna:)

    OdpowiedzUsuń
  57. 14 serc na 14 lutego. Zostalo 10 dni. I na MFK mozna wydac na przyszly rok.

    JAPONfan

    OdpowiedzUsuń
  58. Dolna Półka wyda wam ten komiks na Walętynki. I wcale nie za darmo - każdemu autorowi osobiście stawiam piwo. W knajpie, nie w sklepie.

    A tak na serio, KRL, to nie jest domena rysowników, że "nie robią naprawdę". Wiesz, ile ja dostaje próś "byś coś poradził, może wpadł, mi do tego komputera zajrzał". Dla ludzi moje półgodziny stukania w klawisze i klikania to nie praca jest, bo przecież wszyscy wiedzą, że ja jestem zjeb i to moje hobby. W którym pracuje. I jakiś frajer mi płaci. Ale to przecież nie ejst praca, nie maluję obrazów, cegieł cementem nie sklejam, ba, nawet samochodem nie kieruję. Tylko se klikam.

    Więc tu akurat to normalka. Zresztą przyznaję się bez bicia, że regularnie co kwartał naciągam biednego au na zrobienie mi całkiem darmowego rysunku. I on się zwykle zgadza, chociaż mógłby w tym czasie napinać Górskiego.

    Tak naprawdę, to JA zabiłem polski komiks.

    Przepraszam, kurwa.

    OdpowiedzUsuń
  59. nie przepraszaj, wymyśl co zrobimy z trupem?

    OdpowiedzUsuń
  60. Bartek by pewnie zaproponował nekrofilską orgię ze swoim nowym vibro...

    A ja to nie wiem. Może zakopiemy, bo śmierdzi?

    OdpowiedzUsuń
  61. AAAA demaskacja!!! Alder to au!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  62. Nie wiem, po czym wnosisz. Adler zapytał, co z tym trupem zrobić, nie napisał "no tak, ale mnie wykorzystujesz".

    Chyba chciałbyś sobie po prosty dośpiewać do tej teorii spiskowej...

    Wszyscy wiedzą, że au rżnie bezczelnie z Adlera, co mi zresztą obaj potwierdzali parokrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  63. "Za moich czasów niebo było bardziej niebieskie, kobiety ładniejsze, Bałtyk cieplejszy..."

    Wypowiedzi Pana Krzysztofa przypominają mi sytuację jak spytano pewną starszą panią z prowincji co sądzi o kulcie EMO wśród młodzieży. Podobne zorientowanie w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie śmiej się ze starszego pana! To wulgarne! Dobry komentarz do wywiadu, naprawdę dobry!

    OdpowiedzUsuń
  65. Christa, zanim został Mistrzem i zaczął zarabiać duże pieniądze, przez 17 lat odpieprzał za marne grosze pańszczyznę w Wieczorze Wybrzeża, doskonaląc warsztat. Wróblewski robił to samo w bydgoskim Dzienniku Wieczornym, tylko że przez 20 lat. A Wy panowie uważacie, że należy Wam się status Mistrza i duża kasa od pierwszej planszy. Cierpliwości trochę.

    OdpowiedzUsuń
  66. Gupiś koment Krzysiu napisał, bo znajdź mi to, o czym wspominasz gdziekolwiek, czy to we wpisie czy to w komentach.

    OdpowiedzUsuń
  67. Wystarczy, że to się aż wylewa spomiędzy komentarzy, Śledziu drogi.

    OdpowiedzUsuń
  68. Och, to takie szukanie dziury w całym. Wpis KRLa jest bez podtekstów, półsłówek a już stanowczo nie ma w nim czego szukać pomiędzy zdaniami.

    A to, że każdy chciałby porządnie zarabiać na swojej pracy to żadna dziwność ani kuriozalne marzenie. Dotyczy to na równi sprzątaczki, hydraulika czy twórcy komiksu.

    Phi.

    Tylko my nie o tym tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  69. A o czym, jak nie o tym? O zabieraniu miejsca młodszym i zdolniejszym, o wynagrodzeniu adekwatnym do włożonej pracy (who cares?), o tym, że teraz już tak nie płacą za propagandę. Ależ płacą, tzn. płacili za PIS-u. Trzeba było się załapać.

    OdpowiedzUsuń
  70. Krzysiek litości. małe wynagrodzenia (które przytoczyłem) to efekt tego, że polacy nie potrafią czytać i nie kupują już nic co ma literki. i to jest przyczyną tej "śmierci" naszego komiksu. a nie nasza nieuczciwość i nierzetelność. i o tym pisałem.

    ty tez nie potrafisz czytać?

    OdpowiedzUsuń
  71. Oj, Krzysiu, Krzysiu. Czas na powrót do Stumilowego Lasu chyba...

    OdpowiedzUsuń
  72. Guzik prawda. Ludzie kupują. Nie tyle co kiedyś (bo nic nie jest takie jak kiedyś), ale wystarczająco dużo, żeby utrzymać X wydawnictw, Y hurtowni i Z księgarń. Kupują Asterixa, Thorgala, Jeża Jerzego, Gaimana, Pratchetta, Harry Pottera i Tolkiena. I od k-nędzy innych rzeczy. Nie w tym problem.

    OdpowiedzUsuń
  73. Post powyżej był do KRL-a, a nie do Śledzia.

    OdpowiedzUsuń
  74. @K- No i te wszystkie księgarnie, hurtownie to jedyne podmioty, które na komiksach zarabiają. Te 20- 40% ceny okładkowej. Autor dostaje góra 10%. Reszta leci do komiksowego wydawnictwa, którego ludzie i tak pracują w normalnych firmach(zupełnie jak rysownicy) a wydają po godzinach. Z tej układanki odpada Egmont Polska, czyli filia dużej, światowej firmy wydawniczo, dystrybucyjnej.

    A porównywać rynek książki do rynku komiksu to troszkę kopnięty pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ja Cię bardzo przepraszam, Śledziu, ale KRL sam napisał, że Polacy nie czytają niczego co ma literki :) A o hurtowniach i księgarniach bredzisz, jakbyś się z Choinki urwał. To właśnie hurtownie i księgarnie w ogóle nie są zainteresowane komiksem i ostentacyjnie go olewają. Kup komiks poza empikiem, życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  76. OK, widzę, że orientujesz się lepiej ode mnie, czyli gościa, który siedzi w samym środku tego bagna, dlatego umywam płetwy i chylę czoła. Terminy gonią, chcę na czas wydać nowy komiks, więc wybacz.

    OdpowiedzUsuń
  77. NO DOBRA. RAZ, KONKRETNIE, BO ZARAZ SAM SIĘ ZGUBIĘ W TYCH TEORIACH KOLEJNYCH KOMENTARZY.

    ZAPYTAM WPROST.

    ZAŁÓŻMY, ŻE WSZYSCY, DZISIAJ RYSUJĄCY KOMIKSY, MŁODZI TWÓRCY SĄ CHUJOWI. RYSUJĄ DNO. KUPĘ. GÓWNO.

    DLACZEGO ONI ODPOWIADAJĄ ZA STAN KOMIKSU W KRAJU?

    DLACZEGO WINNI NIE SĄ CI ZDOLNI, KTÓRZY NIE RYSUJĄ?

    I DLACZEGO CI ZDOLNI NIE RYSUJĄ?

    MAJĄ W DUPIE CZYTELNIKÓW?

    PŁACE ZA PRACĘ?

    DLACZEGO WINNI SĄ CI, KTÓRZY ROBIĄ SWOJE MIMO, ŻE JEST CIĘŻKO I NIE ZARABIAJĄ NA TYM.

    NIE MA TO JAK DOJEBAĆ KOMUŚ KTO ROBI COKOLWIEK.

    DOJEBCIE TYM, KTÓRZY MAJA WAS W DUPIE, CZYTELNIKÓW, A KTÓRZY MOGLI BY WAM NARYSOWAĆ NOWEGO TYTUSA, KOVALA I INNEGO KOGOŚ.

    MI CHODZIŁO O TO, ŻE NIE ŻYCZĘ SOBIE PONOSZENIA WINY, TYLKO DLATEGO, ŻE PO POWROCIE Z BIBLIOTEKI , SIADAM NA DUPIE I ROBIĘ PLANSZE.

    CZY JA WAM WCISKAM NA SIŁĘ MOJE CHUJOWE WYPOCINY?

    CZY MOŻE KTOŚ Z TU OBECNYCH ZABRONI MI SPĘDZANIA WOLNEGO CZASU, TAK JAK GO SPĘDZAM? CZYLI RYSUJĄC?

    NIECH SIĘ TAKI KTOŚ ZGŁOSI I MI TO POWIE. ŻE NIE MOGĘ ROBIĆ TEGO CO ROBIĘ.

    I NIECH NAPISZE SWOJE IMIĘ I NAZWISKO. BO MOJE JEST ZNANE. MOŻNA KLIKNĄĆ W IKONKĘ NA MOIM BLOGU I NAWET MACIE MIEJSCE URODZENIA.

    JEŻELI KTOŚ MA JAJA.

    BO PISAĆ ANONIMY TO POTRAFI BYLE CHUJEK .

    OdpowiedzUsuń
  78. Capslock Ci się zaciął.

    OdpowiedzUsuń
  79. Bardzo Cię Krzysztofie przepraszam, ale Twoje komentarze zaczynają zaprzeczać same sobie. Najpierw piszesz, że ludzie kupują wystarczająco dużo komiksów,żeby utrzymać Y hurtowni i Z księgarń, a później, że komiksy są tylko w empikach. No to jak to w końcu jest, Krzysztofie drogi?

    OdpowiedzUsuń
  80. byle chujku . krzyżyk na drogę.

    OdpowiedzUsuń
  81. a może zrobię tak, że każdy anonim będzie kasowany. bo nie lobię tracić czasu na czytanie mądrości chujków bez jaj.

    tak zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  82. Jaszczu, przeczytaj uważnie, że nie chodziło o komiksy, tylko o "wszystko co ma literki". Tak, "literki" utrzymują całe stada pośredników i dystrybutorów. A potem Śledziu wyjechał z kasą, jaką to księgarnie robią na komiksach, a to zwykły bullshit. Komiksy są w empikach, w księgarniach ich nie ma, no może czasem jakiś Thorgal się trafi. No to może trzeba zrobić jeszcze lepszego Thorgala i wykiwać Egmont?

    OdpowiedzUsuń
  83. no i Człowiek Patos "znowu se" pobiadolił. Ty a może pożyczyć ci trochę kasy?

    u. regev

    OdpowiedzUsuń
  84. to napisz to na blogu kogoś kto potrafi narysować lepszego thorgala.

    my nie potrafimy.

    podpisz się. nazwisko. bo następny skasuję.

    OdpowiedzUsuń
  85. KRL-u, najlepiej zablokuj swojego bloga przed złośliwymi odwiedzinami anonimów. To jest myśl, co?

    OdpowiedzUsuń
  86. tak zrobiłem.

    wybacz ale nie mam w zwyczaju rozmawiać z kimś kto boi się przedstawić.

    OdpowiedzUsuń
  87. mnie zaraz szlag trafi na takie pierdolenie. EMPIK BIERZE 40% i to jest kurwa fakt. koniec dyskusji.
    dlaczego księgarnie i hurtownie nie biorą komiksów? bo im potem leży miesiacami i kurz zbiera, ot dlaczego!

    OdpowiedzUsuń
  88. i gdzie płacili za PISu? jakie płacili? za co? ktoś tu się na łby z chujem pozamieniał, co ma PIS do komiksów kurwa w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  89. słyszałam wiele o kondycji polskiego rynku komiksowego. Widzę też kondycję zagranicznego rynku. Różnica jest faktycznie gigantyczna, ale jak się człowiek uprze, to chyba może przetrwać...
    A to, że za PRL'u było lepiej, to nie wnikam. Jakość papieru, wszystko było inne. W ogóle, nie rozumiem tego wywiadu. Ktoś robi z siebie mądrale zwyczajnie, bo "trafił do wywiadu", no łał normalnie.
    Poetyckie fragmenty wbiły mnie w mój fotel wiklinowy... sąsiedzi z kolei kazali uciszyć koszmarny śmiech.
    Wracam do komiksu. Cóż innego mi zostało...

    OdpowiedzUsuń
  90. Krzysio się uczepił skrótu myślowego Człowieka z Potasu i trzyma się go jak wściekły z braku logicznego argumentu - teraz będzie szedł w zaparte, że książki mają literki.

    OdpowiedzUsuń
  91. "słyszałam wiele o kondycji polskiego rynku komiksowego. Widzę też kondycję zagranicznego rynku. Różnica jest faktycznie gigantyczna, ale jak się człowiek uprze, to chyba może przetrwać..."

    oczywiście, że tak. i to robimy.

    tutaj sie rozchodzi tylko o to, że ten pan z przeszłości nie ma bladego pojęcia dlaczego teraz jest tak jak jest. i ten wpis był o tym.


    zwabił on przy okazji stadko nadinterpretujących, zakompleksionych, wstydzacych się swoich nazwisk półgłówków. ( to naturalnie nie do Ciebie Dalvia. piję do pana, który nie może dosrać ripostą puki nie udostepni swojego ip. i nazwiska.

    OdpowiedzUsuń
  92. Ale mimo wszystko KRLu, trochę przesadzasz, ludzie czytają jeszcze trochę książek - rozumiem, że Ty z punktu widzenia bibliotekarza to nieco inaczej, ale wydaje mi się, że w skali kraju nie jest tak tragicznie.

    Czytelnicy są i dobrze wiesz, że masowego czytelnika nie przyciągniesz niszowym komiksem - gdyby znalazł się w Polsce twórca z pomysłem na komiks w stylu Harrego Pottera, i znalazłby się wydawca, który zechciałby zaryzykować konkretną ilość pieniędzy, to dzieciaki by szalały. Za takim komiksem, a nie za popłuczynami po telewizyjnych "Władcach much".

    Tylko no potrzeba kasy - aby zapłacić twórcom i odpowiednio wypromować.

    I za cholerę pozwól komentować ludziom spoza Googli! Jeden troll z którym się nie zgadzasz to naprawdę nie jest powód, aby uprzykrzać reszcie czytelników życie.

    kmh

    OdpowiedzUsuń
  93. HA! SETNY KOMENT!

    koło się dopełniło!

    kmh

    OdpowiedzUsuń
  94. czy myślisz, że 20 tysięcy sprzedanego thorgala w 40 milionowym kraju to masowy odbiór?

    czy można zrobic coś bardziej mejstimowego niż niekończący się romans z wikingami? który wydawca polskich komiksów wypuściłby coś takiego?

    OdpowiedzUsuń
  95. Nawet te 20 tys. dla nowej serii to jest już jakiś krok naprzód w porównaniu z nakładami reszty komiksów w Polsce.


    Jak wygram w lotka, to Cię wezmę na garnuszek na pięć lat i spłodzimy coś takiego, ok?

    :)

    kmh

    OdpowiedzUsuń
  96. szybciej się kontynenty połączą niż wygrasz.

    OdpowiedzUsuń
  97. Zobaczymy, nie mów hop, zgredku.

    OdpowiedzUsuń
  98. ja wiem, ja wiem.
    to ten mój obrazek przy wpisach sugeruje moją martylorogię.
    a mi tam po piciu głowa boli po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  99. Ciekawe, czy gdyby Filip znalazł chętnego wydawcę, na wypuszczanie zeszytów z Zefirem, miałby taki projekt szansę powodzenia na miarę Witch czy magazynów komiksowych z bohaterami Cartoon Network?

    OdpowiedzUsuń
  100. http://www.youtube.com/watch?v=lh6HsC29DoM&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  101. moim zdaniem nie.
    chyba, że jednoczesnie weszłyby kreskówki do tv, zabawki, filmy w kinach, strony sponsorowane w bravo i popcornie, albumy z muzyką, występy zerira na pudełkach płatków śniadaniowych i wzorki na skarpetkach i piórniczkach.
    ale tylko dlatego - nie.

    OdpowiedzUsuń
  102. Zefir was created by Bob Kane... sziet...

    OdpowiedzUsuń
  103. E no Michał, wszyscy pamiętamy przez kogo Zefir was created:)
    Ale jednak Filip więcej chyba tego natrzaskał i pamiętam, że wspominał o niemałej popularności tego bohatera wśród dzieciarni za najlepszych czasów MixaKomiksa. Dlatego przypiąłem tego bohatera w mojej dywagacji właśnie do niego.

    OdpowiedzUsuń
  104. tak jak mówi Karol, Zefir-komiks miałby racje bytu jako jeden z trybików całej machiny licencyjno produkcyjnej. Mixkomiks który publikował Zefira zdechł sobie bo a) o reklamy do magazynu nikt nie zabiegał , b) w ostatniej fazie żywotu magazynu było coraz mniej komikśów których odpowiedniki w formie filmów animowanych można było obejżeć w tv i sprzedarz malała. Tak sobie czasami biadole,że szkoda magazynu bo dzieciaki serio kochały i Zefira i Wicherka,i reszte postaci których sie tam grubo nazbierało. listy od czytelkników i fanarty serio rozczulały. była szansa wychowac iluś tam przyszłych czytelników poważniejszych komiksów. szanse pogrzebały zimne kalkulacje jak to często bywa.

    OdpowiedzUsuń
  105. Śledziu, no przecież, że wiadomo. zawsze o tym wspominam gdzie ino;]

    OdpowiedzUsuń
  106. Ja wiem, ja wiem:) I wiem, że run Filippo był jakieś trzy razy dłuższy od mojego. I też troszkę inny przy okazji, co nie dziwi.

    OdpowiedzUsuń
  107. "..bo we Francji rysownik dostaje 10 razy tyle.."

    To jak polscy rysownicy robią tak zajebiste(wulgaryzm) albumy, niech je wydają we Francji dla pieniędzy, a hobbystycznie w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  108. Już to robią.
    Ale dzięki za dobrą radę.
    Dobre rady zawsze w cenie.

    OdpowiedzUsuń
  109. Forma "robią" sugeruje powszechność i ciągłość zjawiska. Raczej powinno być "jednemu czy dwóm zdarzyło się zrobić", nie sądzisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  110. wielu rysowników robi. ale za granicą nikt nie chce twoich histrorii. ja np. odmówiłem rysowania dla scenarzysty serii "old school" i oficjalnych opowiadań do serialu "lost" w stanach, bo miałem rysować coś w stylu "kroniki narnii". a żygać mi się chce elfami i wróżkami.

    płacili za planszę więcej niż u nas za 1/4 albumu.


    "... a hobbystycznie w Polsce."

    dla hobby to ja rower kupiłem.

    OdpowiedzUsuń