poniedziałek, 24 listopada 2008
wpis 24. drogi pamiętniku...
szybki kurs robienia czcionki ze swoich bazgrołów. tutorial by krl. gorąco polecam.
jeżeli link na górze wygasł: kliknij tu.
niedziela, 16 listopada 2008
niedziela, 9 listopada 2008
wpis 22. drogi pamiętniku...
poniedziałek, 3 listopada 2008
czwartek, 23 października 2008
BAD SIGNAL NA WYNOS
prosi się o nie wstawianie TU komentarzy. tu się tylko słucha. z każdym, nowo podstawionym albumem, komentarze będą kasowane.
wiec w sumie - można komentować, ale te wpisy kiedyś znikną.
wtorek, 14 października 2008
wtorek, 7 października 2008
wpis 18. drogi pamiętniku...
mfk 2008.
właściwie to wszystko już zostało napisane. TUTAJ. Kamil mógłby zostać oficjalnym kronikarzem festiwali komiksowych. nic mu nie umknęło, (nawet sytuacja z powyższej ilustracji) może tylko to, co wyczyniał Sztybor w pokoju 108. bo go tam nie było.
minusy:
- ta betonowa stodoła z toy toyami. ten sikacz za 5 zeta w tej stodole. mamy już swoje lata. niektórzy nie mają już zdrowia. no more.
- ochroniarz łodzi kaliskiej, który próbował wszystkich możliwych sztuczek żeby mieć pretekst do obicia mordy mnie i Gonzowi. choć plusem jest to, że go omotaliśmy i nas puścił.
- żabka, niedziela, 06:15, również z Gonzem. na słowa: ale musi pani być ciężko tak do pracy, do sklepu na szóstą rano wstawać. odp: jest mi tak ciężko bo o szóstej zawsze się zwleką takie pijaki jak wy i chcą kupić alkohol.
i piliśmy na smutno.
- nie nagrałem ani sekundy dla schwinga chociaż miałem dyktafon.
- wypatrywałem 2 metrowego Kolca i nie znalazłem. magiczne miasto.
plusy:
- stare poczciwe mordy, na których widok dostaje się banana. to dla nich sie jeździ przez pół polski. bo komiksy to są i w olsztynie. nie wymienię - oni wiedzą o kogo chodzi:)
- Monika Bogusz, która stwierdziła, że nadal jestem przystojny. bo mi ego skoczyło jak po najlepszych psychotropach.
- podpisanie z dedykacją Ubika Philipa K. Dicka dla pewnej urodziwej damy... bo nie wiedziałem, że takie rzeczy są możliwe bez psychotropów. przez kilka chwil czułem się naprawdę jak Philip Dick. Holcman mało się nie wywrócił na schodach jak to zobaczył.
- nikt nie zbałamucił mojej żony, chociaż wszyscy autorzy, wydawcy i dziennikarze to skrajni zboczeńcy. (jeden próbował, a koniec końców okazał się równym chłopem. podobno w belgii, wszystkie komiksowe interesy załatwia się przez żony. akurat nie tym mnie przekonał, ale wierzę.).
no i tyle z mfk.
a co działo się później...
powrót...
-atak paniki na dworcu łódź fabryczna, na widok mikro szynobusa i 1000 chętnych do zapakowania się w niego
-zmiana trasy, przebukowanie biletu, łódź kaliska, kierunek: toruń
-skradzione tory, przesiadka do autokaru
-przesiadka w kutnie. planowana ale chaotyczna
-nagły przystanek za włocławkiem
-uciekający pociąg do olsztyna z torunia
-noc u państwa Śledziów (to akurat przyjemny fragment pielgrzymki)
-dzień drugi: spóźniony autobus
-jeszcze bardziej późniony pociąg do olszyna
-w olsztynie deszcz i wiatr
-dzisiaj doszedłem do siebie
czwartek, 2 października 2008
wpis 17. drogi pamiętniku...
moja sroga nieobecność jest nawet wytłumaczalna. SKOŃCZYŁEM PIERWSZY ROZDZIAŁ OSTATNIEJ KRONIKI!!! są pierwsze pochlebne opinie. na mfk można na mnie polować i żądać prezentacji. można podejść z fajeczką albo piwkiem. sztuka kosztuje.
to oczywiście taki nasz środowiskowy żart. ale nikogo z piwkiem nie wygonię.
nowy schwing wisi.
piątek, 26 września 2008
wpis 16. drogi pamiętniku...
jutro nowy wpis.
piątek, 19 września 2008
wpis 15. drogi pamiętniku...
dzisiaj mieliśmy z chopakami nagranie dla radia. z jakimi chopakami, dla jakiego radia i po co? nie mogę jeszcze powiedzieć. i tak już mnie zabiją... szczegóły wkrótce.
na deser (zmobilizowany ostatnimi wydarzeniami) odkrywam rąbek nowego albumu primitive super natural: "something like dance". kawałek: "program".
cziekierisa.
czwartek, 18 września 2008
wpis 14. drogi pamiętniku...
takie mnie dręczą rozterki. dziś dostałem maila od niejakiej Marie Komorek,
która pod nazwiskiem ma takie coś: marketing & support assistant.
z luksemburga... i że jest przedstawicielem jamendo i że chą mnie wziąć "pod opiekę" i promować na świecie primitive super natural... muszę tylko wypełnić dokumenty, gdzie poświadczę autorstwo mojej muzyki i to ,że jeszcze nie reprezentuje mnie żadne wydawnictwo, ani koncern.
i ostatnia kronika tak czeka i czeka...
noga dziś zaczęła się normalnie goić... dziś... 5 dni po wypadku. wiwat wiwat polska chirurgia!
EDIT.
moja marna znajomość angielskiego okazała się przyczynkiem do podwójnej radości. bo oto okazało się dzisiaj , że primitive super natural nie ma być promowany, a ma promować.
kolejne hobby przestaje być hobby...
jakoś to przeżyję. trudno...
:)
środa, 17 września 2008
wpis 13. drogi pamiętniku...
szczegóły TU.
przy okazji ślę pozdrowienia naszej dennej służbie zdrowia, która od soboty na przemian: zszywa mnie, pruje, zasypuje jakimś gównem, zszywa, pruje,zasypuje jakimś gównem... jeszcze kilka dni takich gierek i obetną mi całą nogę.
niedziela, 14 września 2008
środa, 10 września 2008
wtorek, 9 września 2008
wpis 9. drogi pamiętniku...
poniedziałek, 8 września 2008
niedziela, 7 września 2008
sobota, 6 września 2008
czwartek, 4 września 2008
wpis 3. drogi pamiętniku...
p.s. być może, kiedy umrę, ludzie nie zapamiętają mnie jako rysownika. kaerel font opanował już dwa blogi (są w linkach - uwaga - zabawa gra -znajdź które), wolę wykorzystania fonta wyraziło też duże wydawnictwo komiksowe. komiks już się składa. na razie tyle mogę powiedzieć. bo to pozycja niespodziewajka.
środa, 3 września 2008
wtorek, 2 września 2008
wpis 1. drogi pamiętniku...
jakoś tak niedawno, był dzień blogerów czy coś w tej podobie. klasycznie olałem. ale jednak ten dzień mnie zmienił. motyw drogi przypomniał, czym naprawdę jest blog. no i czym nie jest. no i mój nie był. ja to właściwie nie miałem już pomysłu na mojego bloga. na szczęście, ostatnimi czasy, spotkało mnie coś takiego jak schwing, a tam odkryłem moje powołanie – gadanie o wszystkim i niczym na raz, obśmiewanie autorów, tytułów i aktorów, ale również… wybebeszanie moich osobistych życiowych przygód. przygód w sklepie, w domu, w pracy, na kacu. rysuję mało. a na co dzień dzieje się wiele. jakby tego było mało, przypomniał mi się album ze zdjęciami z mojej i Asi, podróży poślubnej, gdzie obok zdjęć, małżonka ma, powklejała moje bazgroły z wyprawy. i się okazało, że te rysunki lepiej oddają to, co się działo podczas tej eskapady. więc może to jest sposób? na to żeby rysować i jednocześnie być blogiem z krwi i kości. rysować to, co się dzieje. w sklepie, domu, pracy, na kacu.
ale czy kogoś to zainteresuje? życie leniwego rysownika? obyczajówa jak w mordę szczelił? możliwe, że nie. dlatego zabezpieczę się miniaturkami pod wpisami, z moimi aktualnymi wypocinami. więc nowych prac też nie zabraknie. ale głównie skupię się na moim rysowanym pamiętniku.
p.s. pamiętacie taki chujowy serial „pamiętnik nastolatki”? grała tam blondyna, która potem zaczęła robić karierę w tele-grach. to buła była.