poniedziałek, 3 listopada 2008

wpis 21. drogi pamiętniku...





12 komentarzy:

  1. ow dude. Znam ten ból .
    Cóż zostaje mi powiedzieć ... powodzenia xd .

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuje, grypa żołądkowa pięknie zniszczyła w mojej rodzinie Wielkanoc. Na 9 osób na obiedzie, w przeciągu następnego tygodnia poległo 6.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurteczka, jak jeszcze nie przeszło to życzę szybkiego powrotu do zdrowotności.

    OdpowiedzUsuń
  4. haha! Też to miałem :D Przeurocza dwustronna impreza :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Znamy i lubimy. Ostatni raz to miałem jak kończyłem Pepsi w 2005 roku. Termin na wczoraj, do zrobienia plakaty 100 X 70. 5 min. pracy, 15 minut na kiblu, 5 minut pracy, 15 min. na kiblu itd. Ach, te urocze momenty, jest co wspominać...

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za WSPARCIE.
    to już ostatnie tchy choroby. teraz mam tylko dołem... kurwa- jak sraczka w 21 wieku może tak zjebać kilka dni w życiorysie??? no more.

    OdpowiedzUsuń
  7. a naprawiłeś w końcu światło w kiblu czy dalej Ci tak miga? bo w połączeniu z dwustronnym oczyszczaniem organizmu mogłoby to dać ciekawy efekt...

    OdpowiedzUsuń
  8. moze napij sie wodki na oczyszczenie z "robali". mi gardlo nawalalo i w sobote wieczorem wypilem sie 50ml smirnoffa(cieply). efektu jak reka odjal nie bylo,ale byla poprawa :D
    a grypy zaladkowej nigdy, na szczescie, nie mialem.

    pozdrawiam

    oLo masterwiosua

    OdpowiedzUsuń
  9. kurde, chcialem napisac "napilem sie" a nie "wypilem sie".

    OdpowiedzUsuń
  10. prawie każdego kiedyś odwiedziła grypa żołądkowa... A jak już odwiedzi to nic tylko wygania człowieka do kibla i nie chce wypuścić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Krzychożulik...bleeeeee...to nie tyle panie Krolu grypa, co egzystencjalne bóle wykończają Twój wątły, młody - jeszcze - organizm...tajemnicę ujarzmienia przestrzeni pomiędzy werslaką a sufitem opanowałem do perfekcji zatem zapraszam na wódeczkę i...do zobaczenia...

    OdpowiedzUsuń
  12. heh, kurva żesz właśnie jem śniadanie :lol:

    OdpowiedzUsuń