jeżeli ktoś myślał nad wyjazdem na tegoroczny BFK, ale koniec końców się nie wybrał, pragnę powiedzieć - zrobiliście najgorszą rzecz jaką mógł zrobić komiksiarz w tym kraju. daliście się nabrać, że najlepsze imprezy to MFK i WSK. tymczasem ktoś tu musi zacząć wyciągać dalekosiężne wnioski i wyjąć rękę z nocnika, bo jeżeli taka sytuacja się utrzyma, to za rok nikt nie będzie już czekał na wiosnę i jesień, tylko na czerwiec i gdańsk. ja już w sumie w kalendarzu na przyszły rok zakreśliłem koniec czerwca.
-od dworca 4 minuty (MFK może tym się pochwalić).
-od starówki z knajpami i dziesiątkami pizzeri i kebabów - 300 metrów.
-od winkla z uroczym wodospadem, gdzie pod gołym niebem, o każdej porze dnia i nocy, można smakować regionalne piwa - 20 metrów.
-4 sale obok siebie. 2 do warsztatów, spotkań, wykładów, jedna na autografy i jedna na giełdę. wszystko pod reką. bez ganiania i błądzenia.
-warsztaty prowadzone przez wyjadaczy i rzeźników jak Trust czy Gawronkiewicz, ale również przez nas - pikusiów. dla każdego coś miłego.
-równoczesne zajęcia dla dzieciaków (dzieci wcale nie przeszkadzają. nie trzeba ich upychać na ten następny dzień, kiedy starzy alkoholicy już rozjeżdżają się do domów).
-0 zł za wejście.
-masa gratisów. w tym komiksy i porządne foldery - taki np. o zeszłorocznej edycji imprezy - full kolor, full komiks.
-zagraniczni goście pokroju Davida Lloyda i Guya Delisle.
-karty zniżkowe do kilku knajp i restauracji na starówce.
-rozdawane notesy z czystymi kartkami dla rysowników pracoholików, którzy chcą rysować wszędzie i zawsze.
-zero dezorientacji i szukania kogoś kto wskaże nam drogę, czy podpowie: co, gdzie i jak. bo te osoby same podchodzą i pytają: czy można w czymś pomóc?
-wernisaż wystawy komiksowej z sushi i nalewką śliwkową.
-mega obiad z karkówką w sosie myśliwskim, pasztetem z dzika, kluskami regionalnymi, wędlinami wiejskimi, sałatkami, owocami, warzywami, ciastami, zupką grzybową, wiejskim smalcem z ogórkami kiszonymi, kiełbaskami, salcesonem i tym wszystkim niewymienialnym co uginało stoły, a nie było tylko dla WYBRANYCH, ale dla każdego rysownika, scenarzysty, publicysty czy wydawcy w tym kraju, który tylko raczył odwiedzić konwencik. (nikt nie uciekał pokryjomu z gośćmi zagranicznymi na bankiety. każdy poczuł się przez chwilę jak twórca V jak Vendetta czy Phenian).
-tyle biletów na piwa ile dałeś radę wypić podczas nocnej imrezy (bardzo łatwo wymienialne na wódkę z martini).
-bitwa komiksowa gdzie każdy uczestnik, nawet ten który odpadł w pierwszych 3 minutach, dostał torbę nagród.
-potańcówa przy house of pain i kriss kross.
-wodospad na kaca.
bardziej osobiste doznania:
-niezapomniany nocleg w 10 osobowym pokoju w hosteu. można było pomysleć, że to wcale nie chrapanie chłopaków, a po prostu traktor, który stoi na środku pokoju z odpalonym silnikiem.
-poznałem w końcu osobiście Olgę Wróbel i Unkę. dwa skrajne charaktery - dwie prawdziwe kumpele komiksowe.
-duet Ystad i TeO, którzy potrafią rozpieprzyć w drobny mak, każdy objaw twojej depresji. chłopaki powinni prowadzić wesela, albo leczyć śmiechem dzieciaki w szpitalach. do rany przyłóż.
-stara gwardia starych dziadów : Timof, pjp, Mateusz Skutnik, Szymon Holcman, Pstrąg, Wojtek Stefaniec, Kingpin, Daniel Chmielewski, Asu, Zuzia, Arcz, Jaszczu, Sztybor, Janusz Wyrzykowski. była też Paulina Christa - z którą chłopaki zapomnieli mnie przedstawić, a ja nie miałem tyle odwagi, żeby samemu zagadać. co nie przeszkodziło w tańcach i swawolach w irish pubie.
- kolejny wspólny komiks "po jednym kadrze, po pijaku". tym razem mniej penisów. trochę mniej. niewiele mniej ale jednak mniej. o kilka mniej. niedługo zeskanuję i dzieło pójdzie w świat.
-paczka komiksów od Kingpina. moje pierwsze w życiu gratisy, nie autorskie, na taką skalę. poczułem przez chwilę bananowy smak życia "zawodowych recenzentów". z tą różnicą, że ja nie zostałem poproszony o recenzję. taki wesoły prezent na te chujowe, deszczowe dni. dzięki:) ale i tak napiszę coś o tych komiksach.
-playlista Timofa na pobudkę. bo nic tak nie budzi jak stary, dobry, poczciwy grunge.
-chyba naprawdę udał mi sie warsztat komiksowy - ludzie zadawali pytania i dyskutowali. nie było czegoś takiego jak milcząca sala i żenua prowadzącego.
-zdobyłem wraz z Januszem Wyrzykowskim 2 miejsce w Bitwach Komiksowych. fart początkujacego. wygrał kiler - Jaszczu.
-prezentacja chłopaków (ledwo ciepłych, bo w niedzielę z rana) o nowym magazynie komiksowym KARTON. zapowiada się dobra rzecz. magazyn ze stałymi seriami w stylistyce cartoon.
szkoda:
-szkoda, że kilka wydawnict olało konwent. była KG, Timof i cisi wspólnicy, Mroja Press, JPF, Post, ofkors - Hanami. ale reszty nie widziałem. a może byli tyko nie widziałem? szkoda, bo dali dupy na imprezie, na której za rok trzeba będzie srogo się starać, żeby wyłuskać choć jeden stolik. wiem, że wiele wydawnict wsparło imprezę sponsorując to i owo. ale moim zdaniem można było zrobić coś jeszcze. np. przyjechać osobiście jak wyżej wymienieni i przynajmniej porozmawiać z uczestnikami konwentu. w stolycy i mieście Łodzi to uchodzi.
-szkoda, że pojechałem tylko na sobotę i niedzielę. plan był taki, że jeżeli przyjadę w sobotę to jako tako będę w tę sobotę sie trzymał. ale w piątek przyszedł do mnie Mysz i nie piliśmy herbaty. i pech chciał, że dostałem dwudniowej sraczki. to mi trochę popsuło kilka punktów programu. dobrze, że z pjp udało nam się znaleść nocną aptekę i zakupiliśmy węgiel. (tym węglem da radę rysować komiksy. sprawdzone).
szacunek dla Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku - dla Bogdana i jego ekipy, dla Radka Bolałka i całego Hanami.
nie mam fot. nie mam po prostu aparatu. ale lada moment powinne wysypać się na blogach i stronach. najlepsze mają: Daniel i Mateusz. Daniel dlatego, że ma piękne ujęcia pośladków Sztybora, a Mateusz zbierał materiały do mojej teczki i pstrykał przez moment każdą dziwność, która mi się wymknęła podczas alkoholowego rauszu.
jeżeli ktoś myślał nad wyjazdem na tegoroczny BFK, ale koniec końców się nie wybrał, to dupa.
nie mam już czasu na korektę więc wyszukiwacze błędów ortograficznych i inerpunkcyjnych mogą poużywać.
polinkuję także jutro.
p.s. Olga - chyba jednak zgubiłem Twoje kolczyki. wynajdę Ci nowe - takie pod Twoją dziarę i wzorki na sukience. bo tylko w taki sposób potrafię dobrać biżuterię.
p.s.2 Daniel dobrze napisał - pewnie wraz ze wrostem zainetersowania BFK, zaniknie trochę jego kameralność, a w związku z tym może już nie będzie takich bankietów dla wszystkich - bo to nie urodziny Rokefelera, ale mam takie podejrzenie, że zajebistość Gdańska nie leżała wcale w tonach ekskluzywnego jedzenia i picia. to było zaskakującym, momentami niewiarygodnym dodatkiem, ale jednak dodatkiem. i naprawdę - jeżeli miałoby tych dodatków zabraknąć za rok - to widzi mi się, że i tak organizacyjnie będzie to jeden z lepszych konwentów w tym kraju. jeżeli nie najlepszy.
linki do relacji:
chciałem jechać, ale niektórzy nie maja szczescie pracowac w bibliotece!
OdpowiedzUsuńJAPONfan
czekam na komiks z mniejszą ilością penisów :)
OdpowiedzUsuń@JAPONfan - koślawej tancerce i rąbek u sukienki przeszkadza. czy jakos tak to leciało. naprawdę warto było wziąć urlop na te dni. bo rozumiem, że pijesz do pracującej niedzieli grafika.
OdpowiedzUsuńA ja kurwa miałem szkołę i egzaminy akurat. Załuję. Kurewsko żałuję, że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńOch jak żałuje.
Patrz na mę (mą?) twarz. Widzisz jak żałuję?
myślałem, chciałem, miałem się wybrać. Ale się nie wybrałem. i od razu wiedziałem, że dupa, ale kiedy czytam takie relacje jak Twoja, to mi się wydaje, że ta dupa coraz dupniejsza się robi... ech, ale za rok bukuję termin bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńlucek
Nie zawsze chcieć to móc. Ja na przykład chciałem, ale koniec końców okazało się, że nie mogłem pojechać.
OdpowiedzUsuńZłemu tancerzowi prącie w tańcu mrowi - tak to leciało.
pisalem że jestem bezrobotny i nie stac mnie na takie wojaże.
OdpowiedzUsuńJAPON
A leciało to tak ze złej baletnicy nawet rąbek spódnicy.
haha, no wypunktowales wszystko co istotne (a czego mi sie nie chcialo punktowac). naprawde sie ciesze, ze na wlasne oczy zobaczylam KRLa. bo myslalam, ze znaja cie osobiscie WSZYSCY tylko nie ja. i nie wiem czy my z olga takie kumpele, bo ja ja drugi raz w zyciu widzialam (: po prostu jest sympatyczna i bezkonfliktowa osoba, wiec co sie bede rzucac. generalnie w ogole bylo jakos bezkonfliktowo, błogo i naprawde przyjemnie.
OdpowiedzUsuń@Jarek - ta wersja przysłowia bardziej mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńJa się pierwszy w pierś bije (przed mr. Sienickiem!), że mnie na BFKa nie było. Dupy dałem i szczerze żałuje. Szczególnie po tym, co mi tu nawypisywałeś, KRLu.
OdpowiedzUsuńTo samo usprawidliwienie. Sesja.
@Unka - chciałem tak ładnie wiesz... podsumować.
OdpowiedzUsuń@Bele - za rok pozaliczaj wszystko w terminie.
@JAPONfan - no to faktycznie. to nawet fądiu popełniłem.
jestem dupa. mogłem jechać, miałem wolne i akurat po sesji.
OdpowiedzUsuńdupa dupa dupa dupa ze mnie
a ja byłem i się piekielnie cieszę, że tam się znalazłem
OdpowiedzUsuńoj piekielnie
mój najlepszy festiwal komiksowy na jakim byłem
pod achami i ochami KRL'a podpisuję się wszystkimi rękami, nogami, siusiakami
a kto nie był to może zagiąć szkota albo podklepać grubego markera
aż zalinkowalam ten wpis na blogu z wrażenia
OdpowiedzUsuńZabawa to była, ale zwłaszcza przy „Jesteś Szalona” :) Wydawcy, twórcy i czytelnicy „ambitnych komiksów” (niezależnych komiksów), a wszyscy tekst znają na pamięć :D
OdpowiedzUsuńA tak bardziej poważnie to byli jeszcze wydawcy:
JPF i Post (nawet na imprezie Andrzej był, tylko miał pociąg do Krakowa przed północą)
A impreza się udała, dzięki wszystkim Wam – prowadzącym i uczestnikom. Warsztaty są nudne, jak są źle prowadzone, a Wy zrobiliście kawał dobrej roboty, więc się nie dziwcie, że publiczność też reagowała.
Pozdrawiam
Radek
No cholera ja jakąś godzinę temu dopiero do domu wbiłem ;)
OdpowiedzUsuńi również jestem zajebiście zadowolony z całego wyjazdu.
Zobaczone stare mordy, poznane kilka nowych mórd, sporo śmiechówki, sporo ciekawych rozmów, spooooro wypitego piwa. I kimanie w tę 10-tkę w pokoju w hostelu też straszliwie ciekawe :D trzeba będzie to jak najszybciej powtórzyć :D
Co do tekstu i panelu wydawców -była też JPF i Post :)
jedyny zgrzyt w moim wyjeździe to yebane ponad 20-minutowe opóźnienie pociągu z Gdańska do Warszawy, i strach, że będę musiał przesiedzieć na dworcu do 3 rano czekając na pociąg do Siedlec, na szczęście się udało ;)
teraz w kimę, bo na ósmą do roboty :/
Ystad żyje. Wszyscy żyją. I jest zajebiście.
OdpowiedzUsuńUściski dla wszystkich, dziękuję, że martwiliście się o moją przepuklinę żołądka czy ki chuj, teo ma wpierdol za straszenie mnie gastroskopią.
I tak dalej... teraz przeprowadzka. Szitfak.
Ale! No problem, jak to mówią gdańscy żule.
No i zapomniałem o najważniejszym, że gości i całej reszty by nie było, gdyby nie Komisja Europejska – Przedstawicielstwo w Polsce i Gdańsk, jako kandydat na Stolicę kultury 2016 oraz wydawnictwa „Post” i „kultura gniewu” oraz wszystkich, którzy nas wsparli materialnie (gdyby nie oni nie byłoby tych siatek nagród). A wszystkiego by nie było, gdyby nie moja żona – Magda, która przygotował te wszystkie wnioski o wsparcie i nie terroryzowała (zwłaszcza) Bogdana oraz mnie.
OdpowiedzUsuńPS. Chwilę temu wróciliśmy z pożegnalnego spotkania z przesympatycznymi przedstawicielkami Komisji oraz (równie sympatycznym) Davidem – świetnie się bawił na bitwach komiksowych :)
Pozdrawiam
Radek
ja też żałuje ojeny ;(
OdpowiedzUsuńnajlepsza impra komiksowa to w Radomiu teraz. :]
OdpowiedzUsuńw sensie że lepsza od mfk i wsk. i tańsza.
OdpowiedzUsuńgdyby gdańsk nie był tak daleko, a rysownicy zarabiali z rysowania pieniądze na bilety...
świetna impreza, świetna organizacja, świetni ludzie... pierwszy raz wróciłem z konwentu komiksowego bez żadnego nowego komiksu, ale za to z bezcennymi wrażeniami! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńW bezlitosnym świetle poranka odkryłam właśnie, że mam takie dwie bruzdy przy ustach od śmiania się przez trzy dni.
OdpowiedzUsuńNa blogu napisałam, co wiedziałam, a co do kolczyków, to taka szkoła dobierania biżuterii jest jak najbardziej w porządku.
kurde. no to mi żal. za rok biorę po prostu dłuższy urlop i zaliczam Opener razem z konwentem z paroma dniami na rekonwalestencję na HELLu.
OdpowiedzUsuńpisałjagonz.
inaczej. nie żal, zazdroszczę. za rok muszę dać radę.
OdpowiedzUsuńTakoż i ja.
OdpowiedzUsuńPostaram się przybyć w przyszłym roku.
jebany gdańsk wiedzialem...
OdpowiedzUsuńza czesto bywam po prostu
trzeba będzie na przyszły rok szukać pokoju 20-osobowego ;)
OdpowiedzUsuńPierdole, wakacje przeznaczam na pracę, dzięki której zarobie pieniążki, które przeznaczę na wyjazdy.
OdpowiedzUsuńZaliczę w tym roku MFK, a w przyszłym obiecuję byc na WSK i BFK.
a były orzeszki Felisa?
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku rezerwujemy cały hostel w centrum i problem z głowy.
OdpowiedzUsuńKarol trafił w samo sedno i pięknie wszystko opisał. Podpisuję się oczywiście własną krwią.
OdpowiedzUsuńGonz, orzeszków nie było, ale jak zwykle powstało kilka tekstów i sytuacji, które przejdą do historii:)
Ogólnie pierwszy, najbardziej wyjątkowy festiwal komiksowy na jakim byłam. Z dotarciem nie było żadnych problemów, praktycznie rzut kamieniem od dworca.
OdpowiedzUsuńDla mnie jednym z minusów była tłumaczka u Lloyda. Chociaż, z drugiej strony przynajmniej było z czego się pośmiać. Poza tym darmowe piwo na interparty wynagradzało wszystko. No i bitwy komiksowe, te niepunktowane też. :D
Za rok też się wybieram.
Było zajebioszczo.. Serdeczna dziekóweczka dla wszelakości, którzy stworzyli fajną i zgraną ekipę (organizatorów, uczestników, przypadkowych osób, P.Ch. i ognistym wróblom) - zero dąsów, zero smutku, zero wąsów.. Jedyny problem to Andrzej Wajdea w tunelu na końcu i Ninja Delivery Pizza.
OdpowiedzUsuńps. Karolu.. Chciałbym Cię poinformować, że paczka spod stereo zniknęła.. Czekamy aż się pojawi na aukcjach WOŚPu? :D
http://www.pastelportal.com/stories/bfk-2009/
OdpowiedzUsuń@TeO - myslę, że to juz na dniach wyskoczy na allegro.
OdpowiedzUsuń@mat - teraz tylko muszę przejść szybki kurs języka angielskiego:)ale obrazki fajne.
w skrocie propaguję twoją osobę na zagranicę mejt.
OdpowiedzUsuńczyli tym bardziej muszę iść na ten kurs:)
OdpowiedzUsuńPo takiej relacji i opiniach - nie ma bata, trzeba jechać. Grunt, że chociaż MFK za niedługo.
OdpowiedzUsuńopinia niemieckiego turysty,ktory zablakal sie na Spotkaniu:
OdpowiedzUsuńhallo ich heiBe Helmut und ich bin na waszej das komixbuch festvallieren.
sehr gut,organizatiorieren, wurst jawohl!. Aber smomebody stielen meine fotokamera und klucziki do das auto.
wszystko to nic...odbijemy sobie na Westesplatte...Schlezwig bekommen i zaprasza na das boot party ;)
Helmut
pozdro 600
oLo masterwiosua
:) czterdziesty pierwszy!
OdpowiedzUsuńaye! więcej takich imprez. miło było was tu zobaczyć choć nie mogłem się poudzielać tyle ile bym chciał. next time. pzdr
OdpowiedzUsuńja czekam na skany naszego komiksu nadal...
OdpowiedzUsuńspoko loko. robi się. to w końcu... dwadzieścia kilka stron:)
OdpowiedzUsuńKarol, a kolor kładziesz? :)
OdpowiedzUsuńjak przestanie mnie topić ten upał to pokoloruję 2 pierwsze plansze. będzie jak w mandze.
OdpowiedzUsuńMiło było w końcu poznać Karolu!
OdpowiedzUsuńImpreza kozak mistrz :)
i vice versa arcz
OdpowiedzUsuńByłam zobaczyłam i dobrze się bawiłam :) Szkoda tylko, że niektórzy bali się do mnie podejść :) Pozdrowienia dla Ciebie mimo iż się nie znamy :)
OdpowiedzUsuńPaulina Ch. :)
pozdrawiam również. jeszcze będzie okazja. jak znam życie i moje poznawanie się z towarzystem na takich wyjazdach - to pewnie poznamy się jeszcze nie raz:)
OdpowiedzUsuńtu Ci Karolu wrzucę info, bo Ty pewnie na Aleje nie za często wchodzisz ;)
OdpowiedzUsuńDosyć obszerna i grzeczna fotorelacja:
http://komiks.nast.pl/galeria/5/1306/Baltycki-Festiwal-Komiksu-2009/
o dzięki za cynk.
OdpowiedzUsuńBoże, Karol jaka z Ciebie chudzinka, mimo to robię sobie z Twojej fotki tapetkę na mój moni.
OdpowiedzUsuńMisia
nie chudzinka tylko wysportowany jestem.
OdpowiedzUsuńi taaaaaakie długie palce masz, dobre do długich oufków i miękkich kresek.
OdpowiedzUsuńMisia
wyjebali mnie na 3 roku ze szkoły muzycznej bo miałem za krótkie palce na skrzypce i fortepian, a perkusja była od 4 roku. więc prawdopodobnie nie mam najdłuższych palców na świecie.
OdpowiedzUsuńWażne, że wszyscy kciuki mamy. Bez nich byłoby raczej średnio.
OdpowiedzUsuń... i na szczęście nie musimy już podpierać się przednimy łapami, żeby chodzić, dzięki temu możemy rysować kultowe comycsy (Łauma).
OdpowiedzUsuńMisia
Jeszcze jedna relacja, tym razem Komisja Europejska:
OdpowiedzUsuńhttp://ec.europa.eu/polska/news/090629_komisja_w_krainie_komiksu_pl.htm
Zwróćcie uwagę na zdjęcie na dole po lewej. :D
Na drugim planie też się dzieje…
http://ec.europa.eu/polska/news/documents/090629_zdjecie2.jpg
widać że zdjęcie wcale nie ustawiane. Mina Jaszcza zajebista :D TeO też zajebiście szczęśliwy :D
OdpowiedzUsuńo dzięki za link. już dodałem:)
OdpowiedzUsuńHahaha, subtelna propaganda jest piękna. Niech się spece od product placement uczą od ekipy!
OdpowiedzUsuńKRL proszę wrzuć jeszcze raz ten tutorial z robieniem fontów w Photoshopie
OdpowiedzUsuńznalazłem dwie fotorelacje z BFKi jeszcze
OdpowiedzUsuńhttp://paradoks.net.pl/read/11048
a tu z samych bitew
http://paradoks.net.pl/read/11054
zignorowalem ten konwent jako kolejna mini bibke z programem "gielda, comics session" a teraz po dwoch miechach czytam i... wychodzi na to, ze jest przynajmniej jedna taka, po ktorej bym nie mędził, nie narzekal, nie szydził.milo slyszec.fuks, ze przeczytalem posta przed czerwcem 2010 hehe
OdpowiedzUsuń